...byłem wytrwały... film rzeczywiście średni... nie wybijający się niczym... ale czy aż taka strata czasu?...

Zważywszy, że trwa 122 minuty, upierałbym się, że tak.
Na przestrzeni ostatniego półrocza obejrzałem kilka późnych (1965-1970) klasycznych westernów. Większość dzięki mojemu ukochanemu cyklowi "Gwiazdy w południe" - i właśnie dla owych gwiazd. Takie rzeczy jak "Złoto McKenny", czy "Chisum", pomimo wyraźnej naiwności z różnych względów całkiem mi się podobały. Niestety nie mogę tego powiedzieć o tym (chyba najdroższym spośród nich!) straszydle.
Odradzam, bo myślę, że można tym się nieźle zrazić. Oczywiście dla miłośników jest to gradka i właśnie dlatego wymiętosiłem to do końca :)
Pozdrawiam!

Film nie jest taki zły, choć momentami rzeczywiście przynudza, ale trzeba zauważyć, że nie jest to western akcji czyli typowa strzelanka z szeryfem i złymi kowbojami w rolach głównych, czy też spaghetti western tylko dramat obyczajowo-przygodowy pokazujący wędrówkę ludów podczas, której pokazywane są zmagania z życiem charakterów przeróżnych osób, począwszy od dzieci, młodych ludzi, starszych i jeszcze starszych. (ale długie zdanie ułożyłem ;))

"nie jest to western akcji czyli typowa strzelanka z szeryfem i złymi kowbojami w rolach głównych, czy też spaghetti western tylko..." To samo chciałem napisać, dzięki ;)

Ciekawostka - minęło 14 lat. I dziś w ramach cyklu "Gwiazdy w południe" znów pokazany zostanie "Zachodni szlak" :)

Niestety prawda

Hmm infantylny i kiepsko napisany? - Pozwól że się nie zgodzę ten film to bardziej dramat, przez co już wyróżnia się na tle przeciętnych i westernów gdzie to głównie Indianie to zakały społeczeństwa.

oczywiście że ten film wyróżnia się na tle westernowej plejady. Mamy przecież tutaj: pełny psychologizm postaci, odejście od granitowych twardzieli( Mitchum ślepnie),, postać Douglasa nie jest jednoznacznie negatywna, kostiumy są brudne, poniszczone etc. takich nowości jest tutaj znacznie więcej.

Co prawda nie oglądałem całości dlatego ostatecznie, nie oceniłem filmu, jednak już po zwiastunie można określić film jako kino drogi. Porównując go ostatniego Mad Maxa, który jest kinem akcji i na tym polu uważam, świetnie się sprawdza, jednak porównanie obu filmów jest kompletnie chybione.

oczywiście że jest chybione.
The Way West jest filmem mocno pechowym, w czasach w których powstał widzowie nie byli jeszcze gotowi na rewolucyjne w podejściu do gatunku, które im dawał, a dzisiaj większość widzów tej rewolucji, nowatorstwa zupełnie nie dostrzega ...

Podobny los spotkał inny western w reżyserii Brandona, Dwa oblicza zemsty z 1961 roku projekt filmu był bardzo ambitny, co nawet nie spodobało się wytwórni - https://film.org.pl/r/dwa-oblicza-zemsty-180689 - Mimo tych perturbacji i klęski finansowej to polecam film. Kino zemsty jest w tej produkcji uchwycone jako stopniowy proces w poczynaniach głównego bohatera, kiedy zakochuje się w córce swojego dawnego przyjaciela, co ciekawe niektóre sceny są kręcone w nadmorskich planach, co nie jest spotykanie w westernach.

zemsta jako uchwycone jako stopniowy proces w poczynaniach głównego bohatera to temat nie oby literaturze (patrz min Hamlet) wcześniej już i o niebo lepiej na ten temat wypowiedział się Peckinpah w The Deadly Companions polecam choć nie jest to do końca udane kino

Oczywiście temat w literaturze był już znany jednak Dwa oblicza zemsty był jednym z pierwszy westernów. Zaraz po nim był wspominany przez ciebie The Deadly Companions opis fabuły zachęca, wiec jeżeli nadarzy się taka okazja to chętnie film nadrobię.