Dałam 6/10 właśnie ze względu na ten koszmarny polski dubbing. Jeszcze przy filmach typowo animowanych jest on wskazany, ale w filmach fabularnych nawet dla dzieci wprost kaleczy moje uszy.
Całość średnia, powielany po wielokroć schemat innych bajek. Nieco nudny jak dla starszej widowni, ale młodsza być może jest zachwycona.
Obejrzałam to jedynie ze względu na Dempsey'a .. Alee dubbing mnie zabił .. Dempsey ma zeje*istyy głos .. ;];]
Nienawidze dubbingów .. Aa bajka mi się nie podobała .. oglądałąm to ze znudzeniem .. 2/10 [te 2 punkty to dlatego, że Dempsey grał ;P]
nie oglądałem wersji oryginalnej ale dubbing, a szczególnie ścieżka dźwiękowa w polskim wykonaniu była genialna.
Czepiacie się szczegółów wielcy znawcy kina, proponuje po oglądać jakieś bardziej ambitne kino jeżeli coś lekkiego wam nie pasuje
10\10
Co jak co , ale polski dubbing to porażka na całym polu... Zawsze oglądam filmy z napisami bo i dubbing i lektor to po prostu płacz i zgrzytanie zębami przynajmniej w polskiej wersji...:/
Polecam wersję oryginalną - poza tym, że głosy pasują do bohaterów i
wszystko jest naturalne (co jest oczywiste w wersji nie skażonej
dubbingiem) to Amy Adams ma naprawdę cudowny głos - dzięki niej te
piosenki w filmie są wspaniałe. Oglądałem obie wersje i nie da się ich w
ogóle porównać - to tak jakby zupełnie inne filmy.
A co do fabuły no to rzeczywiście zalatuje schematami ale raczej to nie
jest powielanie tylko hołd dla tych starych kreskówek Disneya. Moim
zdaniem ten film to taki pomost pomiędzy starym, dobrym Disneyem a tym
nowym, kiczowatym i tandetnym w stylu high school musical. Z jednej
strony mamy klasyczne sceny takie jak ta animacja na początku, bal króla
i królowej, złą macochę, sprzątanie domu z pomocą zwierząt itd itd. Z
drugiej strony mamy za to nowego Disneya czyli shopping z kartą
kredytową, wizytę w salonie piękności, robotników tańczących w Central
Parku, tandetny happy end na koniec, przesłanie o związkach itd itd.
Ciężko było mi ocenić ten film ze względu na ten dualizm ale wreszcie z
powodu tych paru naprawdę magicznych scen (przypominających stare bajki
na których się wychowałem) no i genialnej Amy Adams (ależ ona pięknie
wyglądała podczas balu) dałem 8/10 i dodałem do ulubionych. Pomimo paru
wad jest to bardzo dobry film. Polecam.
Hmm... Nie ma to jak ocenić film, po jego dubbingu... Jeśli dubbing się nie podoba, to należy włączyć wersję oryginalną z napisami :)
Byłem na tym w kinie z młodszą siostrą. Ten dubbing był nie do zniesienia. Już lepiej by było jakby dali z napisami.
Jasne, jak się ogląda z oryginalnego wydania DVD.
Jeśli dubbing się w kinie nie podoba zawsze mogę zakrzyknąć do bileterki: "Pani, Pani mi zmieni na napisy, bo tego piskliwego kurczaka przebranego za księżniczkę to ja już znieść nie mogę." :P
Poza tym oceniam film za całokształt, a dubbing jest integralną częścią filmu, tak jak i muzyka, gra aktorska, scenariusz, charakteryzacja, scenografia.
Ktoś może ocenić wyżej film jeśli go obejrzał w wersji oryginalnej, ale do kin trafił z dubbingiem (na niektóre darmowe serwisy również), więc i ja oceniam za dubbing, a ten był TRAGICZNY.
Można ocenić film z dubbingiem ale też można dodatkowo obejrzeć oryginalną wersję. Czasami naprawdę dubbing może popsuć dobry film.
dubbing jest tragiczny: przerysowany, infantylny, piskliwy, skrzeczący, groteskowy.... ogólnie beznadziejny... współczuje Niemcom - u nich się wszystko dubbinguje
oglądałam wersję oryginalną, więc moja ocena nie jest "skażona" dubbingiem. i dałam 8/10. film łatwy, lekki i przyjemny. taki na odmóżdżenie ;) kompilacja królewny śnieżki i kopciuszka. zabrakło jeszcze śpiącej królewny i byłby komplet królewien disney'a :)
Zaczęłam od dubbingu, a potem przełączyłam na oryginalną wersję (Dempsey!). I też dałam 8/10:)
W dubbingu urzekła mnie Grażyna Barszczewska. Wiedziałam, że jest doskonałą aktorką, ale jej rola głosowa zaskoczyła mnie i zachwyciła. Tak jak zachwycił mnie głos Zofii Nowakowskiej - świetnie dziewczyna śpiewa.
Też nie cierpię dubbingu! Wolę lektora i napisy. Przede wszystkim dlatego, że wolę słuchać normalnego głosu aktora niż podkładanego przez polskich aktorów. Wtedy można lepiej wczuć się w film i jego atmosferę.
Dubbing jest jak najbardziej wskazany dla dzieci, ale moim zdaniem jednak filmy powinny być przede wszystkim z napisami, aby można było posłuchać oryginalnego głosu aktorów, lub w ostateczności lektor. Ja sama też lubię uczyć sie z filmów z oryginalnym głosem. Dubbing, jak najbardziej tak, ale tylko dla dzieci. Powinien być zawsze możliwy wybór. Tak jak w przypadku ostatniej części Harrego Pottera, w niektorych kinach wyświetlano film z napisami, a w innych z dubbingiem dla młodszej publiczności
zgadzam się w 100 % dubbing jest dla dzieci, brzmi to komicznie jak murzyn mówi po polsku, powinien być wybór napisy/lektor albo dubbing!, część filmów bez dubbingu nie miała by tego czegoś!, ale to są filmy w 100% animowane!
ja też nie cierpię dubbingów, głos to integralna część aktora, nie można go zastępować innym, to wg mnie naruszanie praw autorskich do wizerunku i roli- ktoś to zagrał i tego nie należy zamieniać na coś innego, bo robi się chora hybryda, to może wymieńmy tez twarze na polskie??
- wg mnie lektor albo napisy, a film bardzo lubię, tylko dubbing drażni
"głos to integralna część aktora, nie można go zastępować innym, to wg mnie naruszanie praw autorskich do wizerunku"
Eeee tam!
W polskich "Samych swoich" Hańcza mówi głosem Płotnickiego. I co, bardzo to komuś przeszkadza? W amerykańskich "Gwiezdnych wojnach" David Prowse mówi głosem (wspaniałym zresztą) Jamesa Earla Jonesa. Stała się komuś krzywda? Ja myślę, że wręcz przeciwnie.
co komu przeszkadza naruszanie praw autorskich?? to po co sa prawa? widocznie komuś przeszkadza ich naruszenie, skoro są
Przepraszam, ale to chyba jednak tylko Twoje przypuszczenie, iż jakiekolwiek prawa są tu w ogóle naruszane. W końcu, filmy aktorskie powszechnie dubbinguje się w państwach, w których łącznie zamieszkują setki milionów ludzi. Gdyby hollywoodzcy aktorzy i ich agenci rzeczywiście uznawali to za naruszanie własnych praw, to - jak świat długi i szeroki - sądy zasypywane byłyby pozwami.
tak prawdopodobnie jest odsprzedane prawo do wizerunku i jest to robione legalnie, oczywiście
istnieje prawo do wizerunku w reklamie i jest bardzo kosztowne, stąd wiem o jego istnieniu, w filmie zapewne ma inne wytyczne
aktor zapewne godzi się na zmiany i odsprzedaje to prawo za grubą kasę
jednak zmiana ta narusza wg mnie wartość dzieła- gry aktorskiej -gdzie wizerunek i głos tworzą całość kompletną i tylko w tej formie pełnowartościową
"aktor zapewne godzi się na zmiany i odsprzedaje to prawo za grubą kasę"
W większości wypadków aktor już dawno zrzekł się rzeczonego prawa do wizerunku - na rzecz producentów lub dystrybutorów filmu (contractual agreement). Albo więc ów aktor potraktuje swoje "mówienie głosami i językami" - jako rzecz nieuniknioną, albo też zamknie sobie drogę na rynki: niemieckojęzyczny, francuskojęzyczny, włoski, hiszpański, węgierski, egipski i wiele innych.
PS Och jak mi ogromnie żal Niemców i Włochów, że oni tacy odcięci od sztuki "pełnowartościowej".
Wedlug mnie dubbing nie jest tragiczny i można się przyzwyczaić. Szczególni przypadła mi do gustu piosenka "So Close" w wykonaniu Jarka Webera. Cuuudo, mogłabym sluchać w kółko. Jeśli chodzi o fabułę, to ja bym to potraktowała jako parodię Disneya - przesłodzona księżniczka wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia, zła do szpiku kości macocha i jej pomocnik, no i jako wisienka na torcie Książe - totalna fajtłapa, która potrafi tylko spiewać.