Z takimi leciwymi filmami jest tak, że niektóre są naprawdę ponadczasowe i czuć w nich magię kina, a niektóre jedynie w chwili premiery były czymś ciekawym, a aktualnie są nieoglądalne. Na szczęście "Zaginiony świat" należy do tych pierwszych i kategorycznie nie należy do drugich - to naprawdę klasyka i to przez duże "K". Odkąd zaczynają się napisy początkowe idzie się zatracić w tej produkcji i z zainteresowaniem patrzy się na kolejne kadry i czyta dialogi. Z racji tego, że film jest niemy, to aktorzy grają dość teatralnie i emocje głównie wyrażają gestami i mimiką twarzy - o dziwo nadaje to danej postaci osobowości i indywidualnego charakteru. Może dziś wygląda to nieco groteskowo, ale tak się wtedy kręciło. No, ale co najważniejsze - postacie są barwne i każda ma konkretny zarys - nie ma anonimowych bohaterów. Technicznie również jest dobrze - wiadomo, że trzeba ten film oceniać z perspektywy lat, w których powstał, a wtedy to był ogromny przełom i kamień milowy w dziedzinie efektów specjalnych i do dzisiaj one prezentują się dość interesująco. Może w 2018 roku animacja poklatkowa nie zrobi na nikim wrażenia i nie spowoduje opadu szczęki, ale na pewno przykuje uwagę ilością scen z wykorzystaniem tej techniki i ich szczegółowym dopracowaniem. Dinozaurów jest na ekranie dużo, możemy podziwiać różne gatunki w pełnej krasie i przedstawienie ich jest całkiem niezłe, zgodne z założeniami naukowców. Mamy m.in Allozaura, potulne Triceratopsy czy Brontozaura. Ich ruchy są dość dynamiczne, na szczęście nie jakoś mocno toporne, choć wiadomo, że animacja poklatkowa z realizmem ma mało wspólnego. Fabularnie również jest dobrze i "Zaginiony świat" to podwalina pod późniejsze kino grozy i przygody. Wiele późniejszych produkcji poruszało się osią wyznaczoną przez "Zaginiony świat", a finał tego filmu do dziś często jest cytowany i stanowi inspirację. Ujęcia z szarżującym w Londynie Brontozaurem bronią się do dziś i wypadają naprawdę przyzwoicie. Choćby kultowy "King Kong" z 1933 roku czerpie pełnymi garściami z tego tytułu. Czytaj - przewiezienie schwytanej bestii do miasta, gdzie ta się uwalnia i sieje spustoszenie. No, ale w obu projektach maczał palce Willis O'Brien - pionier techniki stop motion, który odpowiadał za efekty w obu tych filmach, więc zbieżności nie powinny dziwić. Ogólnie "Zaginiony świat" to naprawdę udany projekt, który mimo tylu lat na karku broni się dalej. Oko cieszą urokliwe, archaiczne sceny z animowanymi poklatkowo dinozaurami, ciekawe, niemal artystyczne kadry i wiarygodnie nakreślone postacie protagonistów. Oglądałem tą rozbudowaną wersję trwającą 92 minuty, która jest dostępna w Internecie. Oceniam na mocne 8/10.