Na start przepraszam wszystkie osoby, które moja poprzednia ocena (3? sam w to nie wierzę)
zniechęciły do obejrzenia tego filmu. Po dzisiejszym seansie doszedłem do wniosku, że jest to
kawał solidnej, scenopisarskiej roboty - tyle, że nawet w ogólnym zarysie dość ciężki i przez to
trudny w odbiorze. Znakomita robota, panie Kaufman, właściwy typ na właściwym stołku.
U mnie też jak na razie 3, ściągnąłem ponownie bo aż trudno mi uwierzyć, że tutaj tak wysoka ocena a u mnie tak niska :)
Być może po prostu jest to jeden z tych filmów, które należy obejrzeć dwa razy. W moim przypadku ponadto na ocenie mógł zaważyć nieprzyjemny fakt, że w przeddzień seansu ostro się ściąłem z dobrą koleżanką, więc na jakiś czas na kwestie emocjonalne miałem,
mówiąc kolokwialnie, wy*ebane. Dopiero po kolejnym oglądzie, niedługo po zapoznaniu się z koncepcją, którą pan Kaufman pokazał
w "Być jak John Malkovich" (który zresztą polecam) dostrzegłem w jego podejściu "specowość" i odebrałem jego dzieło lepiej.
Scenariusz może i ciekawy, ale jak na mój gust film strasznie się ciągnie. Tylko czego spodziewać się po osobie, która kocha przekaz w krótkometrażówkach :)
Hmh, w krótkometrażówkach powiadasz... wobec tego stanowczo polecam "Agent Orange" i "Beat the Devil" - mi się bardzo podobały, a do tego drugiego cała seria jest, powinno Ci się spodobać :)
Mam podobny problem. Film widziałam w kinie, w 2004 roku. Dzień wcześniej nie wyspałam się, spędziłam całą nocą w nieciekawym miejscu. Koleżanka, z którą miałam obejrzeć film, nie przyszła, poszłam sama. Myślałam, że wyjdę z kina. Dałabym 3 ale powstrzymuję się z oceną. Widząc taka wiele cudownych cytatów, scen, sama koncepcja i nawet ten tytuł filmu - jakoś nie wierzę, że jest tak kiepski jak pamiętam. Muszę obejrzeć jeszcze raz.