No cóż film na podstawie opowiadania Dicka , czy też nawiązujące swobodnie do niego bo nie wiem jakie było założenie można było zrobić na dwa sposoby. Zrobić film z bardzo widocznym przesłaniem, klimatyczny i oparty na dobrych filozoficznych dialogach z odrobiną akcji, powściągliwy jeśli chodzi o "wybuchowe" sceny za to kładący nacisk na treść płynącą z opowiadania, albo zrobić kino hollywoodzkie w wydaniu "lepsza klasa B" z dobrymi aktorami i oprzeć sedno filmu na akcji. Wybrano to drugie i wcale nie musiało to oznaczać że będzie słabo. Ale nie wyszło świetnie. Wyszło co najwyżej średnio . Wyszło kino "do wytchnienia" po ciężkim dniu pracy, dla odprężenia i ucieczki myslami do prostego świata w filmie z dialogami na takim poziomie by przeciętny nastolatek w USA wszystko dobrze zrozumiał a więc:
- "Zabiję cię.
- Wiem że chcesz to zrobić ale ci przeszkodzę"
Najlepsza w filmie jest wg mnie muzyka. Buduje klimat i wg mnie jest bez zarzutu. Sam Ben Affleck mi tutaj do gustu nie przypadł i o dziwo Uma Thurman w tej roli też mnie nie powaliła ale przy takim scenariuszu... niewiele chyba można pokazać. Średnio na jeża wypada ten film i szkoda że historia napisana przez Dicka na której ewidentnie się wzorowano nie dała twórcom powodu do zrobienia klimatycznego SF a za to mamy niezbyt klimatyczne łubu dubu SF... można i tak.