PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11943}
7,7 1 762
oceny
7,7 10 1 1762
Zapamiętaj imię swoje
powrót do forum filmu Zapamiętaj imię swoje

Oglądałam go już jakiś czas temu. Jest bardzo wzruszający, jednak kończy się szczęśliwie :) Polecam.

ocenił(a) film na 10
sheLOSTcontrol

Smutno sie konczy. Matka w czasie wojny traci syna, po wojnie go odnajduje, ale go juz nie odzyskuje. Ale to wspanialy film, bardzo dobrze zrealizowany, przejmujace momenty... Sciska za serce. Trzeba obejrzec.

Lech_2

Szkoda tylko, że życie nie było tak wzruszające i chwytające za serce jak film :)))
Pan Eugeniusz Gruszczyński (tak naprawdę nazywa się bohater filmu) jest bliskim kolegą mojego ojca, w filmie granym przez Macieja Góraja. Do momentu spotkania z matką film w miarę trzyma się rzeczywistości. Ale potem... zamienia się w łzawy melodramat. Pan Gruszczyński rzeczywiście odnalazł matkę po 20 latach, ale ich spotkanie nie było takie wzruszające. Dla niego to była już obca kobieta, ona również miała już swoją drugą rodzinę (po powrocie z obozu wróciła do ZSRR i wyszła za mąż za swojego szwagra, siostra zginęła podczas wojny). Nigdy się do się nie zbliżyli. On miał do niej duży żal, że zajęła się swoją nową rodziną i nie szukała go zaraz po wojnie, tylko odnalazła przez zupełny przypadek po 20 latach. Ponadto dzieliła ich bariera językowa, nie potrafili się porozumiewać. Do momentu jej śmierci syn odwiedził ją tylko raz, ona tylko raz była w Polsce, wymienili może z kilka listów, kilka telefonów.
Nieprawdą jest również to, że pan Gruszczyński miał w Polsce drugą matkę. Po wyzwoleniu obozu trafił do domu dziecka, bez tożsamości. Dyrektorka domu dziecka dała mu swoje nazwisko, opiekowała się nim, ale przestali się widywać gdy opuścił dom dziecka.
Wiem to wszystko od ojca, który znał j. rosyjski i pomagał panu Gruszczyńskiemu w kontaktach z matką. Oraz od samego pana Gruszczyńskiego, który bywał u nas w domu.

ocenił(a) film na 10
asiek25

Dzięki za ten wpis. Gdyby nie to, film obejrzałabym jako jedną z wielu podobnych historii, jakie miały miejsce w powojennej rzeczywistości. Oczywiście nic w tym złego, pewnie i tak płakałabym, jak przy krojeniu cebuli ;) , ale dzięki Twojemu postowi historia stała się bardziej namacalna i osobista. A Twój komentarz sprowokował mnie do małych poszukiwań i odnalezienia ciekawego artykułu Stowarzyszenia Siemonia, który pozwoliłam sobie skopiować w oddzielnym temacie.
Wojna to jest jakiś totalny absurd. To jest niepojęte. Najgorsze, że ludzi niewiele to nauczyło (patrząc na to, co się dzieje na świecie czy w samej Polsce - te dziwaczne twory neonazistowskie...w Polsce!jakaś zgroza.Niedorzeczność.).
A masz może jakieś informacje nt.pana Gruszczyńskiego obecnie? Znalazłam informację w necie, że w 2017r. wygłaszał w gryfińskiej szkole prelekcję. Ale było to zupełnie po znajomości (przez dziadka jednej z uczennic, który znał p.Gruszczyńskiego z pracy). Ciekawa jestem po prostu, czy zdarza mu się jeszcze jeździć gdzieś na pogadanki, spotkania. Jakby nie patrzeć jest już symbolem, jeśli można tak powiedzieć. Coraz mniej żyje wśród nas ludzi, którym udało się przeżyć piekło obozów. Choć jako dziecko niewiele zapamiętał, to na pewno ma wiele ciekawego do powiedzenia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones