Ale jednak nie... jak pod koniec sie niby okazało, że Zatoichi nie jest ślepy to myslałem że seppuku popełnie - film by taki smaczek stracił i 2 raz by sie go nie chciało ogladać:P A to ostatnia kwestia uratowała film:P Chwała jej:P
A te dzikie tańce na koniec kolegi nie rażą?! Moim zdaniem nawet wspomniana ostatnia kwestia filmu nie uratowała. Generalnie przyjemnie się to ogląda, ale na koniec cała historyjka i klimacik ulatują, gdy na scenę wkraczają tancerze w stylu kolejnego filmu z Jackie Chanem. Ni to z gruszki, ni z pietruszki. Generalnie jakby pominąć tą scenę i przejść od razu do ostatniej kwestii, to przynajmniej mielibyśmy jakąś spójność. Tymczasem, jest jak jest i muszę z tym niesmakiem pozostać...
ale on właśnie widział:]
a na końcu potyka się o kamień i mówi "nawet widzący nic nie widzi" i jest to swojego rodzaju zajebiaszczą puentą filmu i ogólnie życia:) za co chwała za takie pomysłowe zakończenie:)
Ja tak przynajmniej zrozumiałem, chyba nieuważnie kolego ogladał:)