Zatoichi po tym jak sie przewrócił, powiedział coś w stylu "że nawet mając otwarte oczy nic nie widze"
O co tu chodzi, o to że faktycznie był ślepy (normalnych oczu to on nie miał), czy jest to swojego rodzaju przenośnia a więc Zatoichi widział tylko posłużył się metaforą?
I ostatnie pytanie, trochę głupie, czy to było tylko potknięcie czy nic mu się nie stało (niestety pod sam koniec byłęm trochę rozproszony)?
wydaje mi się że zatoichi faktycznie był ślepy, a wtedy miał akurat otwarte oczy jak się potknął i wypowiedział przytoczone przez ciebie słowa, że mimo otwartych oczu nic nie widzi, ale nie jestem na 100% pewien.
SPOILER to była tylko metafora, czyli że czasem nawet ludzie widomi nie widzą oczywistych rzeczy, a sam Zatoichi nie był slepcem co się okazało w rozmowie z bosami których załatwił na końcu
Można to tez tak tłumaczyć że jak wspomniał kolega u góry Zatoichi tak naprawę widział tylko nie chciał używać oczu które go ograniczały i świat był lepszy (piękniejszy) kiedy miał je zamknięte i lepiej sobie w nim radził :) Patrząc tez w sensie fizycznym, psychicznym i społecznym :) Czyli znajmy ze ostatnia scena polega na tym ze gdyby nie polegał na oczach właśnie w tym momencie prawdopodobnie nie przewróciłby się :) oraz można to podciągnąć po to ze w pewnym sensie była to kara którą sam sobie wyznaczył i nawet później kiedy otworzył oczy nie zmieniło to postrzegania przez niego świata czyli innymi słowy był taki sam jaki był od początku :)
Na początku wszyscy myśleli, że jest niewidomy, gdyż cały czas miał zamknięte oczy. Później w końcowej scenie walki na ulicy otworzył oczy, a jego przeciwnik rzekł (z tłumaczenia): "Nie jesteś ślepy. Dlaczego udajesz ślepego?" Zatoichi: "Niewidomy lepiej może poczuć otaczający świat." W końcówce jego przeciwnicy ("bossowie") myśleli, że Zatoichi widzi, gdyż ma oczy. Natomiast na samym końcu, gdy się potyka, Zatoichi mówi: "Bez znaczenia jak szeroko otworzę oczy i tak nic nie zobaczę." Czyli, reasumując wg mnie, Zatoichi miał oczy, ale niesprawne i w rzeczywistości nic nie widział.
A według mnie Zatoichi na końcu filmu po prostu się potyka. Wcześniej mówił, że niewidomy lepiej może poczuć otaczający świat, a to ostatnie zdanie jest tego potwierdzeniem. Nawet mając otwarte oczy, czasami pewnych rzeczy się nie widzi, właśnie tak jak Zatoichi nie zobaczył tego kamienia - dlatego właśnie udawał ślepego.
Oczywiście, że był niewidomy. Zatoichi to bohater całej serii filmów i w każdym jest tak samo niewidomy jak w tym, he he
Oj dzieci, dzieci - oszukał, że widzi tylko po to, aby przestraszyć przeciwnika.
wg mnie on nie byl wcale slepcem ale wybral takie zycie zeby wiecej "widziec" o dziwo i odczuwac. obejrze ten film jeszcze raz bo go juz nie widzialem z 5 lat i zwroce na to uwage
ta sentencja jest esencją nauk o umyśle, wielu tradycji, tutaj bardzo prawdopodobne buddyjskiej. Sentencja ta wskazuje na naturę umysłu (to jak fundamentalnie działa i jakie iluzje powoduje) oraz na obecność. Osoby, które zrealizowały te praktyki empirycznie dochodzą do właśnie takiego wniosku, dot. widzenia. Rozumieją, że nie widzą nic, wszystko przesłania umysł. Choć mają poczucie otwartych oczu nie widzą prawdy. Dlatego tak bądź inaczej, zamykają je, gdyż rozumieją, że do prawdy to nie tędy droga.
Scena walki nad morzem potwierdza znajomość bohatera, tych prawd. Wynika to z tego, że walka ta, działa się tak naprawdę w umysłach obu wojowników (dlatego pokazano inne otoczenie - mgły i inne światło, przez moment). To co się potem finalnie stało - kto zginął - było tylko konsekwencją. Ten młodszy "ochroniarz" (nie pamiętam jak się nazywał), był omamiony przez iluzje umysłu, dlatego tak bardzo chciał udowodnić coś i coś osiągnąć: być najlepszy. Kiedy zobaczył ustawienie miecza tego ślepego wojownika, myślał że wszystko wie. Ten drugi to rozpoznał bo widział umysł "ochroniarza", rozpoznał bo był obecny, a oczy jego ducha były otwarte. Dlatego obrócił miecz i go pokonał.
sama scena z kamieniem, wskazuje na prawdę, że obecność i zrozumienie natury umysłu, jest drogą. Za każdym razem kiedy ktoś przestaje się jej trzymać w końcu się o coś wywali... może rozwalić 30 osób, a pokona go mały kamyczek. :)
dlatego też, kiedy się o niego potknął, od razu zrozumiał, albo przypomniał sobie tą esencjonalną prawdę.