No tak, kolejny film który utwierdza mnie w przekonaniu, że nie warto się żenić i w ogóle kobiety są be :P
Żony zawsze traktują małżeństwa jak biznes, a do tego przykry obowiązek i w przypadku rozwodu chcą męża puścić w skarpetkach "bo kasa za tyle lat małżeństwa im się należy". Nie ważne, że zawsze je 'głowa bolała', że chodziła naburmuszona, że zawsze o wszystko pretensje miała. Należy jej się, bo w domu siedziała i telenowele całymi dniami oglądała. Kropka.
Przy innych znowu babach nie można nawet słowa 'sex' powiedzieć, bo zaraz się poczują napastowane seksulanie, tak jakby myślała jedna z drugą, że są najsexowniejszymi kobietami świata i każdy facet w jej obecności tylko o jednym myśli (chociaż w przypadku Diny Meyer to by się zgadzało).

I o tym pokrótce jest ten film. Jedna baba z łatwością rujnuje facetowi życie rzucając na lewo i prawo oskarżenia o molestowanie, druga, gdy mąż chce się rozwieść jak zwykle planuje wydoić od niego forsę. Ale wbrew pozorom na tym film się nie kończy. Nic nie jest takie jak się wydaje, a fabuła jak na film telewizyjny nawet niezgorsza - są zaskakujące zwroty akcji i ciekawe zakończenie.
Ale nie oszukujmy się, to tylko film telewizyjny. Jego największym i bezprzecznym walorem jest zjawiskowa Dina Meyer, której niestety nie udaje się robić kariery w Hollywood na miarę jej urody. Reszta aktorów to typowi wyrobnicy - i to jest największy minus. Główny bohater jakiś nijaki, typowy średniak bez charyzmy. Pozostali aktorzy nie lepsi. Ale całościowo, jak na film tv, obraz trzyma klasę.