Ja należę do średnich entuzjastów kina Woody Allena, tzn, że jedne jego filmy podobają mi się bardziej a inne mniej, ale ogólnie nie przepadam aż tak za nim. Po prostu uważam, że duża część jego filmów to taki pseudointelektualny bełkot.
Film "Zbrodnie i wykroczenia" na pewno należy do lepszych w jego dojrzałym dorobku, choć wolałbym, aby więcej w nim było humoru a mniej dramatu. Ale życie też przecież jest cholernym dramatem.
Najbardziej podobała mi się ta scena, kiedy allenowski bohater dowiaduje się o śmierci swojego guru-profesora i analizuje jego ostatnie słowa, zanim popełnił samobójstwo. Profesor zostawił przed śmiercią pożegnalny list w którym napisał: "wyskoczyłem przez okno", co główny bohater skwitował słowami "taki wielki filozof, a miał tak mało do powiedzenia".
To słowa, które bardzo zawodzą allenowoskiego bohatera. Życie nas też bardzo zawodzi i mamy w nim tyle samo do powiedzenia, ale większość z nas nie chce dostrzec swojej bezradności wobec upływu czasu i otaczającej nas głupoty.