Znakomita jak zawsze Cecilia Roth w opowieści o macierzyństwie w dwóch tragicznych odsłonach. Bezkompromisowość dramatu sądowego i bardzo kameralny obraz postępującej rozpaczy, z której jednak coś się wydobędzie. Świetnie sportretowana droga jednej z bohaterek i absolutny brak perspektyw drugiej. Gdyby nie lekkie próby manipulowania widzem i zbyt rażący dydaktyzm kilku scen, byłby naprawdę bardzo dobry. Ale nic to, bo tę przejmującą historię napisało samo życie.