Nie będę krytykować, lecz oceniać. "Igrzyska śmierci", "Zmierzch", "Dary Anioła", "Intruz", "Piękne istoty", "Gwiazd naszych wina" - czy tylko ja zauważyłem, że takie filmy są teraz na topie? Już nie mówię o "Grey'u". Ludzie teraz chętnie takie filmy oglądają. Wcześniej (z mojej perspektywy czasu) filmy na podstawie książek takich jak "Harry Potter", "Opowieści z Narnii" czy "Park Jurajski" były sensacją w moim dzieciństwie, a jak patrzę na np. "50 twarzy Grey'a" zadaję sobie pytanie: "Kim do kur*y nędzy są te postacie i dlaczego tak słabo grają w takich filmach". Tris z "Niezgodnej" i z "Zbuntowanej" jest taka tępa czasem, że o Boże Święty... Anastasia z "Grey'a" to już wgl. porażka. Coraz więcej pisarzy i pisarek skupia się na tym, żeby takie książki niektóre osoby zanudziły na śmierć. Filmy w wykonaniu reżyserów według mnie zasługują i będą zasługiwać na 5/10, 4/10 czy 6/10. Katniss zgrywa bohaterkę, choć tak naprawdę nie chciała zostać przywódczynią rebelii przeciw Snow'owi. Znak Kosogłosa jest żałosny, całować palce i wznosić do góry... Może niektóre osoby mnie za to skrytykują i powiedzą, że wcale nie mówiłem bez krytyki i mają rację. Kłamałem, zadowoleni? Oceny z mojej strony też nie zabrakło. Co do "Gwiazd naszych wina" to okruchy życia i nic się ciekawego nie dzieje... Coraz częściej takie filmy są nużące. Więc pytam się po ch*j takie filmy nakręcać, skoro większość osób zakłada, że będą kiczami... Nie rozumiem tego