Jak wszystkie symulacje były w porządku tak na prawdomówności się zawiodłam. Co jest niezwykłego w powiedzeniu bardzo bliskiej osobie i to na dodatek mamie(!), że się boisz? Szczególnie, że Tris nie wiedziała, że to symulacja. To nie była szczerość na miarę czegoś, co trudno powiedzieć/coś z czym ktokolwiek miałby problem. Powinno to być raczej coś takiego, że mówisz prawdę nawet jeśli to cię zabije, ale np. uratuje świat czy coś w ten deseń.