producenci? reżyserka? nie wiem kto, ale ktoś się za bardzo zachwycił efektami z Incepcji i walki "bogów"? pomijając fakt, że któraś scena mi umknęła przez przyśnięcie, można nim "zmęczyć" wieczór, ale do kina nie polecam się na niego wybierać, szkoda kasy na bilety, film nie jest tego wart ...
Mam takie same odczucia. Właśnie wróciłem z kina, spodziewałem się czegoś wciągającego, a to taka przynudzająca papka wyszła...
Zgadzam się w 100%. Film jak dla mnie przerysowany, momentami nudny, nieco dziecinny, nafaszerowany efektami specjalnymi, niezbyt dobrze zagrany - Miles Teller i Jai Courtney jedynie utrzymywali jakiś poziom. A szkoda, bo Theo nie w Niezgodnej był świetny. Shailene też fajnie zagrała w 1 części. No cóż. Moja ocena może jest trochę zaniżona, ale to ze względu, że naprawdę pokładam nadzieje w ten film. No i jako ekranizacja... pozostawię po prostu bez komentarza.
Akurat ekranizacja w zasadzie na plus. Wytłumiła słabości powieści, która zdecydowanie nie dorównuje pierwszej części. Film ogląda się dobrze, jeżeli nastawia się na typową rozrywkę z małą domieszką futurystyki.
ekranizacja na plus???? ktoś czytał w ogóle książkę? książka była prawie że wojennym dramatem z kilkoma BARDZO ważnymi wątkami i zwrotami akcji a film to po prostu cukierkowa opowieść o nie wiadomo czym.. ta trylogia jest jak Władca Pierścieni, jak się ktoś porządnie za to nie weźmie i nie zrobi 3-4h filmu to w ogóle nie powinien się za to brać.. czekałem na film w napięciu a po wyjściu z kina może nie żałowałem ale byłem zawiedziony.. sądziłem że bardziej fabuły pokręcić nie można by było jak to zrobili w Kosogłosie ale tu po prostu zmienili wszystko co najważniejsze.. okaże się jeszcze że Tris jak gdyby nigdy nic będzie żyła długo i szczęśliwie.. kończąc moją litanie, można iść obejrzeć ale tylko jeśli nie czytaliście książki, po prostu się nie zawiedziecie. (i tak zahaczając o 3 część) AMEN
Książka była na siłę napisaną kontynuacją pierwszej części z kilkoma totalnie pokręconymi i mocno bezsensownymi wątkami, którą czytało się dużo gorzej niż część pierwszą (mimo że ją czytałem dopiero po obejrzeniu filmu). Pousuwano zbędne meandry pseudopsychologiczne, uproszczono zbyt skomplikowane wątki, zrobiono spójne rzeczy z niespójnych. Oczywiście film nie był bez wad, ale akurat te wady nie są efektem odejścia od treści zawartych w książce.
A co do filmu to miałem wątpliwości czy się na niego wybrać po przeczytaniu książki, która raczej zniechęcała to obejrzenia ekranizacji. A jednak się skusiłem i jestem z tego zadowolony. Przed podobnym dylematem pewnie stanę także w przypadku Wiernej, która jako książka wypadła totalnie beznadziejnie - znacznie gorzej od Zbuntowanej.
Mam podobne odczucia. Seria mi się dosyć podobała (charakter Tris mnie męczył, ale dało się czytać i czerpać z tego przyjemność), pierwsza część filmu również przypadła mi do gustu, więc spodziewałam się czegoś interesującego po "Zbuntowanej", a tu wielkie rozczarowanie. Fabułę spłycono aż do bólu. Wycięto wszystkie wątki przyjaźni między główną bohatera, a innymi postaciami. Pozmieniano inne rzeczy. Nie rozumiem np. dlaczego zmieniono powód, dla którego Jeanine potrzebowała Tris. W książce chce stworzyć silniejszą wersję "serum kontroli" i dlatego testuje nowe próbki na najsilniejszej niezgodnej. W filmie Tris ma przejść 5 symulacji, co jest bez sens, bo przecież ona zawsze zachowywała świadomość podczas takich doświadczeń i mogła się z ich szybko wyrwać, więc nie rozumiem dlaczego tutaj nagle musiała je przechodzić. Chyba miało to wszystko an celu jedynie wprowadzenie większej ilości efektów specjalnych, których swoją drogą było zdecydowanie za dużo. Przerost formy nad treścią. Nie jestem też pewna, co planują twórcy tego filmu decydując się na takie zakończenie. Bramy się otwarły i co? Nagle wszyscy opuszczają miasto? W trzeciej części serii całkiem inaczej wygląda wyrwanie się z miasta i nie wiem, jak oni chcą teraz choć trochę przybliżyć fabułę ekranizacji do pierwowzoru.
Film oceniam słabiej nie tylko dlatego, że słabo wypada w porównaniu z książką, ale także dlatego, że nie spełnia dla mnie wymogów dobrego filmu akcji.
Czytałam i nie zawiodłam się filmem. Zgadzam się z tym, że książka była naciągana i męcząca. Film przyjemny
To właśnie było zaletą tej książki. Świetna walka z Własnym sumieniem i charakterem. Tutaj nawet wycieli takie smaczki jak strach przed bronią Tris i wiele innych :(
Jeszcze by ktoś pomyślał, że to jakiś dramat psychologiczny. Postacie zostały zarysowane sztampowo, dylematy moralne były wydumane, walki akurat nie było, bo postępowała cały czas według jednego wzorca. To miała być w założeniu typowo rozrywkowa książka z elementami wizji przyszłości, ale pierwsze siada, a drugie staje się mocno naciągane.
Mnie się podobała i przy tym zostane ;) Sam pomysł dzielenia na frakcje świetny i jak na nasze czasy aktualny.
Akurat pomysł podziału na frakcje świetnie funkcjonuje w pierwszej części powieści, niestety w drugiej autorka przekombinowuje. Relacje stają się udziwnione, pomysł z bezfrakcyjnymi mnie akurat niezbyt przekonuje (chociaż akurat rozumiem, że może być do przyjęcia). Sam pomysł z wykorzystaniem matki wprawdzie jest chwytliwy, ale robi wrażenie sporego przegięcia.
Ja się właśnie na to nastawiłam (typowa rozrywka z małą domieszką futurystyki), a i tak nie pomogło :/ Nie oczekiwałam wiele... Naprawdę niewiele...
Mnie również strasznie zmęczył ten film i ściganie tych komputerowo- mozaikowych demonów przez główną bohaterkę.
Kocham kicz, absurdy, śmieje się z błędów logicznych i mocno naciąganej fabuły... ale tutaj przesadzili. Przy dwóch scenach ręce mi opadły. Były tak naciągane, że aż się prawie popłakałem z zażenowania. Mówię oczywiście o "zmartwychwstaniu" (środek paraliżujący? serio?) i "rozwiązaniu fabuły"...