tak, na końcu steven rzucił johna. i myśle że bardzo dobrze postąpił. polecam ci równie fajny i podobny film- latter days

Moim zdaniem "Get Real" jest lepsze od "Latter Days". Nie powalają jedynie aktorzy w dwóch głównych rolach. Ben Silverstone jest ładniutki, ale mówi wszystko z taką "typowo" angielską flegmą, która - choć sama w sobie nawet pociągająca - nieco nie "współgra" z charakterem postaci "wyoutowanego" i seksualnie wyzwolonego nastolatka. Brad Gorton też, niestety, nie powala, choć ani on, ani Ben źli nie są. Po prostu mogliby być lepsi. :P

Źle się wyraziłem. Nie "wyoutowanego" przecież! Ale jednak świadomego swojej seksualności (to o bohaterze granym przez Silverstone'a).

"Typowa angielska flegma"? A cóż to takiego?

Chodziło mu o angielski akcent.
JA troche o filmie, bo sam jestem gejem w liceum i powiem szczerze, że posiadanie chłopaka, geja i sportowca w jednej osobie jest ucieleśnieniem marzeń o idealnym partnerze do takich osób jak ja (oraz głównego bohatera w filmie). Może to ze względu na wiek? Nie wiem, ale jeśli chodzi o zakończenie, to uważam, że dobrze zrobił, bo John był daleko daleko od etapu na którym był Steven. Mam na myśli akceptacje swojej orientacji. John był na etapie odnajdywania siebie, a Stephen już po coming out'cie. Jest strasznie długa droga od odnalezienia samego siebie do coming outu. Pewnie to była główna przyczyna zerwania. Gdybym byl w takiej sytuacji, pewnie zrobiłbym to samo. Całe życie sie ukrywac tez nie ma sensu.

Tylko Johnny'ego żal. Po takim dramatycznym rozstaniu już na zawsze może "zostać w szafie" i zacząć oszukiwać siebie samego.

Tak naprawdę to John nie kochał Stevena tak bardzo Steven Jego. Gdyby Go kochał naprawdę mocno to walczył by z całych sił o ten związek, a On po prostu się poddał chcąc by jemu samemu było dobrze w życiu. Nie chciał mieć problemów. Nie potrafił docenić tego co czuje do niego Steven i tyle. W ogóle nie jest mi żal Johna.