Mocne kino, jeden z najbrutalniejszych i najbardziej bezkompromisowych przedstawicieli nurtu pinku violence. W przeciwieństwie do większości tego typu tytułów, w Zero Woman: Red Handcuffs nie widać za bardzo charakterystycznego komiksowego przerysowania przypominającego co chwilę widzowi, że to tylko czysta rozrywka (może z wyjątkiem tych absurdalnych kajdanek głównej bohaterki). Tutaj przerysowanie posłużyło zgoła innym celom. Klimat jest brudny i nieprzyjemny, humor praktycznie nie występuje, a erotyka pojawia się tylko w formie gwałtów. Unikalna pozycja na tle standardowych pinku z tamtego okresu, stylowa i aspirująca do czegoś więcej niż zwykłe kino eksploatacji. No i wyśmienita Miki Sugimoto w, być może, najlepszej roli w karierze.