Moim zdaniem jest to adaptacja filmowa najbliższa książce Londona. Dowodem na to jest fakt, że większość tekstu czytanego przez narratora w filmie jest identyczna z oryginałem książkowym. Różnic jest mało:
- Nie ma, jak Buck ratuje w barze swego pana
- Nie ma walki z jeleniem
- Nie ma napadu na Indian z wychudzonymi wilkami i Buckem
- W książce nie ma znajomej Thorntona, natomiast w filmie jest
O jeszcze jednym zapomniałem, dobra rola Rugter Hauera, chociaż raz stało się, że nie jest czarnym charakterem. Czarny charakter to jego wzorzec.
Dobrze, że pies nie jest owczarkiem niemieckim lub alzackim, tak jak było w poprzednich adaptacjach.
O jeszcze jednym zapominałem, o dobrej roli Rugter Hauera, chociaż raz oderwano go od grania czarnego charakteru. Tak sobie wyobrażałem bohatera mojej książki, właśnie Rugter Hauera.
Myślałem, że tu nikt już nie napiszę. Z góry przepraszam za tyle postów, ale miałem problem z edytowaniem. Jeszcze dopiero zaczynałem przygody z książkami. Z filmami to było wtedy różnie. Zgłosiłem usunięcie takiego samego posta o Rutger Hauerze i nic nie pomogło. Fajnie, że ktoś się chociaż zainteresował tak zapomnianym filmem, a tym bardziej Jackiem Londonem.
Zawsze lepszy Rutgerem Hauerem, niż ten najnowszy Harrisonem Fordem. Nie oglądałem i raczej będę omijał z daleka, bo nie wyobrażam sobie Bucka wygenerowanego komputerowo i Indiany Jonesa jako jego Pana. Choć w myśl najnowszych ekologicznych trendów, to pewnie w tym filmie nie wiadomo, kto jest czyim panem .