Ratuje ten film aktorstwo, bo jednak problem "multikulti" (którego kwestia rasowa jest wycinkiem) okazał się trudniejszy niż wyobrażała to sobie amerykanska lewica prawie pół wieku temu. I żaden Obama nic tu nie zmienia!
Większość "zmian" to tylko zaklinanie rzeczywistości słowami: wtedy jeszcze bezpretensjonalnie mówiono "Negro" (Murzyni do dziś tak między sobą mówią), teraz recytuje się zabawne określenie Afro-American. Niewiele z tego wynika.