Rozumiem, że niektórzy, szczególnie ci " mądrzejsi", fanatycy ambitnego kina itp mogą nie lubić "Zielonej mili" jednak denerwuje mnie kiedy ktoś pisze, że jest to film dla dwunastolatków czy prostaków. Moim zdaniem poziom wykształcenia nie świadczy o tym czy ktoś ma klasę czy nie, ale żeby obalić tezę, ze film jest skierowany dla pewnej (niższej) grupy społecznej dam taki przykład: ja- lat 30, wykształcenie średnie, moja matka- lat 60, wykształcenie wyższe, mój facet-lat 38, wykształcenie podstawowe, wszyscy kochamy ten film, wydaje mi się, że trafia on po prostu do ludzi, którzy wykazują jakąś empatię, a nie od razu do gowniarzy, czy fanek telenowel. Kiedyś kilkakrotnie pod rząd wysłuchałam jakże negatywnej opinii Ichaboda, próbując odnaleźć w niej coś konstruktywnego, niestety nie dosluchałam się niczego, cała rezenzja wg mnie miała wydźwięk "jaki to ja nie jestem mądrala, nie dla mnie takie filmy dla plebsu", wiem, że ta recenzja jest bardzo stara, ale jestem ciekawa co inni sądzą o.niej i w ogóle o zjawiskach hejtowania "Zielonej mili".