Który film jest lepszy? Ja sądzę że Shawshank.
Gratuluję, wyrosły ci włosy na jajkach. Brawo, jesteś dorosły. Wracając do tematu: W Shawshank mamy o wiele bardziej normalne, naturalne relacje ludzkie i postacie zachowują się o wiele naturalniej między innymi dzięki genialnym aktorom.
Naturalniej? Według mnie nienaturalne jest, że w więzieniu są praktycznie sami przyjaciele wśród więźniów (nie licząc kilku oprychów z początku), którzy za Tobą w ogień wskoczą, a źli ludzie to tylko strażnicy i naczelnik więzienia.
Żaden z nich nie trafił tam za kradzież lizaka, wiec tym bardziej nie jest to normalne.
Z kolei w "Zielonej Mili" wszyscy strażnicy poza jednym są przesadnie mili, ale akurat taki jest charakter tego filmu.
Na pytanie co jest lepsze albo inaczej: co bym wolal obejrzec jeszcze raz to odpowiadam. Oba i to jeden po drugim bez wahania. Zieloną milę oglądałem juz z 3 razy i czytalem ksiazke(lepsza niz film), a Skazanych oglądałem raz i chetnie powtorze sobie go w niedlugim czasie.
Takie porownania to bardziej mi pasuja do filmow takich jak na przyklad batman czy spiderman? ;)
Wybacz że próbuję porównać 2 dramaty więzienne na podstawie dzieł literackich tego samego autora.
Dla mnie np. różnica jest wyraźna i "The Shawshank Redemption" to zdecydowanie lepszy film. "The Green Mile" to taki film właściwie bez niczego, ani nie ma tam przesłania, ani refleksji nad czymś szczególnym. Reżyseria tego 1. jest lepsza, bardziej można się z nim zidentyfikować, a także aktorsko jest lepiej (świetny Morgan Freeman).
Też tak uważam, "Shawshank" ma ciekawsze postacie, nie jest tak płaski i przewidywalny jak "Zielona Mila". W "Zielonej Mili" od początku wiemy, kto jest dobry, a kto zły, kto jest winny, a kto niewinny. Postacie są jak wycięte z kartonu - źli są źli do szpiku kości i nie mają żadnych pozytywnych cech i film "każe" widzom ich nienawidzić i życzyć im śmierci, a dobrzy są dobrzy i niewinni i film każe widzom zalewać się łzami, gdy giną na krześle. Żaden z bohaterów niczego się nie uczy, niczego nie osiąga, nie przechodzi żadnej wewnętrznej przemiany, a wielu postaci mogło by tam nie być - strażnicy są wręcz przezroczyści, nie mają żadnych cech. Z kolei sam Tom Hanks, który chyba miał być tu głównym bohaterem, jest głównie obserwatorem i nie ma wpływu na historię.
W przekazie "Zielonej Mili" nie ma nic subtelnego - wszystko jest podane na tacy, i cały film jest w sumie jednym wielkim szantażem emocjonalnym: jak nie będziesz płakać po brutalnym mordzie Percy'ego na myszce Dela, to jesteś bez serca, jak nie będziesz nienawidzić złego Billa i złego Percy'ego, to jesteś zły i pobłażliwy dla potworów w ludzkich skórach, jak nie będziesz płakać na egzekucji Johna i nie będziesz wstrząśnięty na egzekucji Dela, to jesteś bezduszny itd.