"Zielone Berety" bardzo przypominają mi pod względem wykonania wszystkie wielkie historyczne produkcje lat 50, na czele ze Spartakusem, Kleopatrą czy Quo Vadis. Te same sztuczne dekoracje czy quasi-symfoniczna muzyka lekkością ocierająca się o musical, co w zestawieniu z tematyką dało tragiczny rezultat. Dobrze, że przynajmniej rzeki były "zabłocone", no i ta wioska wietnamska wyglądała całkiem całkiem.
Co do scenariusza, bazuje on na prostych schematach, na prostym wzruszeniu. Co jednak szczególnie uderza, to fakt, że motywy z treści płytkie zostały ukazane z większą głębią, z kolei te głębokie - przedstawiono zbyt płytko. W pierwszym przypadku myślę o tym małym wietnamskim chłopcu - sumą wszystkich sum łapie nas za serce, choć to łatwy to osiągnięcia zabieg. Po przeciwnej stronie jest cały wątek udziału Wietnamczyków jako sojuszników żołnierzy z USA, traktowany po macoszemu w późniejszych filmach o podobnej tematyce. Ciekawa kreacja kapitana Nima została piekielnie spłycona i obdarta z subtelności. Głębię wykazywał wątek bratowej Cai'a, SPOILER który zupełnie rozsypał się po słowach Wayne'a, tych w stylu "idź i przeproś!" KONIEC SPOILERA. Kto zginąć miał, ten zginą, kto zginąć miał, by był większy dramatyzm - także. Nieśmiertelny był tylko Wayne, co strasznie kuło w oczy. Był zbyt dobrym wujkiem jak na dowódcę komandosów. Wątek z dziennikarzem udany, dobrze, że jego "przemiana" nie była ukazana trywialniej. Sceny batalistyczne także dawały radę, przypominały mi nieco oblężenie Zbaraża z "Ogniem i mieczem". Denerwowała sztuczna krew, widać producentom zabrakło lepszych preparatów. Film nuży przez pierwszą godzinę, potem daje radę, potrafi wzruszyć, ma nawet w sobie "Wietnamską szczerość", kiedy SPOILER ginie wnuczka wodza wioski albo gdy Wayne opowiada nad jej zwłokami o innym przypadku bestialstwa, który zasłyszał/widział? KONIEC SPOILERA. Jako że był to film propagandowy, jako jeden z pierwszych traktujący o wojnie w Wietnamie, należy wybaczyć mu pewne niedoskonałości, łącznie z przeciętną obsadą aktorską. Reasumując - film tylko dla fanów filmów wojennych, jako uzupełnienie ich wideoteki, nie zaś jako pozycja sztandarowa, bardziej - ciekawostka.