PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=729537}
6,0 14 347
ocen
6,0 10 1 14347
6,1 33
oceny krytyków
Zjednoczone stany miłości
powrót do forum filmu Zjednoczone stany miłości

... kolejna depresyjno-pseudointelektualna produkcja polskich hipsterów kina. Nie wiem po co te odcienie szarości ... po jaką cholerę tyle kolorów? Niech zrobią następnym razem dwukolorowy film - czerń i biel. Bedzie bardziej "inteligentnie" i bardziej "artystycznie".

Trailer odstrasza tandetą, a co dopiero jak to coś ma mieć więcej niż półtora godziny.

Jest tylko jeden plus z tego wszystkiego. Teraz, także po nagrodzie dla "Ciało", jasnym jest, że Berlinale, to mało poważny festiwal filmowy..

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

Zapomniałeś wspomnieć o kretyńskiej fryzurze reżysera i niemodnym już odcieniu koloru niebieskiego na plakacie! Fuj! Kto ogląda takie filmy? Dobrze że my - znawcy kina - potrafimy wykryć takie rzeczy już na pierwszy rzut oka.

gsfdfdsa

Dokładnie. Do tego reżyser jest na pewno pedałem. I żydem. I pijakiem. I chamem, bo każdy pijak to cham!

chrisziyo

filmu nie oglądałem i nie mam zamiaru, ale z Twoim postem zgadzam się w 100%. pewnie będzie przereklamowany, pusty i pretensjonalny gniot.

ten koleś "reżyser" jest klonem Vincenta Lepaka z "Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi".

pozdr

ps. hipstereskie trolle spod tęczy zaraz się na Ciebie rzucą... :)

Creep_7

Jest jeszcze gorzej, niż myślisz.

chrisziyo

zgadzam sie z zalozycielem postu, nie jestem znawca kinematografii, ale kazdy polski film ostatnich lat kojarzy mi sie wlasnie z szarosciami, totalna bezsilnoscia ludzi, jakies artystyczne dialogi, dodatkiem sa przeklenstwa, patologia itd......

ocenił(a) film na 9
LauraMichalina

Najwyraźniej zatem każdy polski film ostatnich lat kojarzy ci się z... Polską :) No, może poza tymi artystycznymi dialogami.

Sqrchybyk

Najczęściej twórczość "artystów" polskiego kina z założenia nie ma nigdy nic wspólnego z Polską. Ma za to wiele wspólnego z projekcjami tych "artystów" na temat tego jaka ta Polska jest.

Przykładem niech będzie początek tego wideo. Otóż "artyści: w formie plakatu odpowiedzieli na pytanie "Jacy jesteśmy (Polacy) po 25 latach wolności?"
No i choćbyś nie wiem jak się zesrał, w żadnym z tych dwóch plakatów nie ma ani grama Polski i Polaków.

https://www.youtube.com/watch?v=AtBHTQ0YZy8

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

BAM! Olśniło mnie... Denerwującą manierę mówienia ma autorka, na moje oko (czy raczej ucho), to ona w tym filmie wychodzi na pseudointelektualistkę (przynajmniej nie depresyjną). No ale to tylko moje odczucie, zatem...

Dlaczego jednak ty uważasz, że twoje odczucia dotyczące Polski, twoja wizja naszego kraju jest jedynie słuszna, a wszelka wizja inna od niej to jeno jakaś wariacka projekcja? Bo na to chyba wychodzi... Nie żeby podobały mi się te plakaty (tzn. te dwa pokazane w filmiku), czy też to co pokazują, ja bym zapewne pokazał co innego, jeżeli jednak zawierają w sobie szczere odczucia autora, to w czym problem?

Sqrchybyk

Po pierwsze nie dałem ci linku byś skupiał się na aktorce. Po co więc ten absurdalny wstęp? Naprawdę g..., zero mnie obchodzi, co masz do powiedzenia na temat tej autorki.

Po drugie... postanowiłem w poprzedniej swojej wypowiedzi tezę, na którą zgodnie z pewnymi standardami (których ty jak widać nie znasz) przedłożyłem potwierdzenie odwołujące się do faktów. Czy dyskutujesz z tym co było clue mojej poprzedniej wypowiedzi? To jest ze stwierdzeniem, że najczęściej artyści w swoich "dziełach" na temat Polski i Polaków projektują jedynie swoje projekcie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością? Czy gdziekolwiek, czymkolwiek podważasz zasadność tej tezy? Otóż nie.. nie nie dyskutujesz, niczego nie podważasz. Znaczy, że w tym aspekcie tylko ja miałem coś do napisania i tylko ja potrafiłem swoją tezę czymś potwierdzić.

Co jednak robisz w zamian? Zaczynasz tutaj absurdalnie adresować w moją stronę pytania na temat moich własnych odczuć dotyczących Polski. Czy ja gdziekolwiek napisałem coś na ten temat? Do czego ty się odwołujesz? Nic na ten temat nie napisałem, a ty zachowujesz się co najmniej tak, jakbym wyskrobał tu wcześniej w tej kwestii elaborat. Sugerujesz, że wg. mnie to moja wizja jest "JEDYNIE SŁUSZNA" i dlatego całą resztę uważam, za "wariacką projekcję". Skupmy się na faktach raz jeszcze. Mimo tego, że nigdzie nie napisałem, że moja wersja jest "JEDYNIE SŁUSZNA", a tym bardziej nigdzie nie napisałem, że z zarzutu, który stawiam jednocześnie wynika, że moja wersja jest "JEDYNIE SŁUSZNA"... ty bezpodstawnie wkładasz mi to w usta. Znaczy nie masz nic mądrego do napisania, więc identycznie jak ci "artyści" projektujesz rzeczywistość i przedstawiasz ją jaką fakt - w twoim pytaniu jest wyraźne stwierdzenie. Ja przynajmniej tę swoją wersję postarałem się czymś potwierdzić... nigdzie nie negujesz mojej tezy, której potwierdzeniem jest materiał filmowy i przedstawione w nim prace naukowe - to cieszy. Znaczy coś jest na rzeczy. Czy jesteś w stanie czymkolwiek potwierdzić, że się mylę, że jednak te wszystkie projekcję "artystów" mają coś wspólnego z prawdą? Nie sądzę i dlatego skupiasz się po pierwsze na aktorce, a swoją narrację kierujesz na moją osobę. Nic w tym merytorycznego. Po prostu słabe.

Wysil się jeśli chcesz coś więcej wiedzieć na temat tego, co myślę. Odnoszenie się do twoich wymysłów trudno przyjąć za właściwą reakcję w tej sytuacji.

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

Po pierwsze: po co ten nieprzyjemny ton?

Po drugie: a dlaczego nie? Ty w komentarzu zakładającym temat pisałeś o "depresyjno-pseudointelektualnych produkcjach", uznałem zatem, że i o pseduointelektualiźmie jest ta rozmowa.

I po trzecie: Nie muszę wiedzieć jaka jest twoje wizja Polski i w sumie to mnie ona też "g..., zero obchodzi". Grunt, że jest ona inna niż wizja omawianych artystów, zarówno tych od plakatów, jak i filmowych, co widać po tym co (i jak) piszesz... I tu, moim zdaniem, popełniasz zasadniczy błąd, bo nie ma czegoś takiego jak jedna rzeczywistość i prawda dotycząca Polski i Polaków. Każdy, ale to każdy z nas, widzi jeno część tej rzeczywistości, i każdy widzi ją trochę inaczej, po swojemu... I zawsze tak było. BY nie szukać daleko: wystarczy otworzyć dowolne dwie gazety - jedną "z prawa", drugą "z lewa" - by dostać dwie zupełnie różne polskie "rzeczywistości", i jest tak od jakichś... 8 lat :/ I która z tych wersji jest bliższa prawdzie, bliższa tej "rzeczywistej rzeczywistości"? A to tylko jeden przykład przecież... O to mi mniej więcej chodziło, gdy pisałem o tej "jedynie słusznej" wizji. Jeżeli twórcy tych plakatów są szczerzy, przekazują to co myślą i czują, to znaczy, że jest to "ich rzeczywistość" ("ich Polska?"), jedna z ok. 40 milionów.

Pozdrawiam

Sqrchybyk

Człowieku ciężko w ogóle z tobą wchodzić w dyskusję, bo gdy tylko komuś uda się sprowokować cię do średnio-długiego komentarza zrazu wychodzi z ciebie totalne nieuctwo, mylenie pojęć i brak umiejętnego czytania ze zrozumieniem.

Napisałem "depresyjno-pseudointelektualnych produkcjach" w odniesieniu do konkretu, do filmu w tym przypadku, do filmu, który został mi z grubsza przedstawiony w postaci trailera. Jak więc możesz wychodzić z założenia, że przyszedłem prowadzić tu rozmowę "o pseduointelektualiźmie"? I jeśli już miałaby z tego wyniknąć jakaś dyskusja, to logicznym jest więc, że o filmie, a nie o "pseudointelektualiźmie". Druga rzecz, że nie przyszedłem tutaj z założenia na jakąkolwiek dyskusję (mogła ona ewentualnie wyniknąć dopiero w następstwie reakcji innych użytkowników - tak też się stało), a po to, by przedstawić tutaj swoją opinię. Jeśli już na wstępie wyciągasz tak absurdalne wnioski, to bardzo mi przykro, ale wystawiasz się na pośmiewisko. Błyskotliwość twojego umysłu biega jeszcze po korytarzach szkolnych - najpewniej gimnazjach.

"nie ma czegoś takiego jak jedna rzeczywistość i prawda dotycząca Polski i Polaków." - co to za kretyński bełkot? Zastanowiłeś się chociaż nad tym co piszesz? Tym stwierdzeniem podważyłeś zasadność i wartość dzieł naukowych z dziedziny historii. Wszyscy najwybitniejsi historycy, badacze historii z ostatnich tysięcy lat muszą okazać się banda naiwnych idiotów, którzy stracili swoje życie na opowiadanie bajek jeśli przyjąć tego rodzaju kategorie myślenia. Znowu wychodzi z ciebie nieuctwo. Kompletnie mylisz pojęcia. Piszesz o subiektywnych opiniach poszczególnych grup, ludzi i definiujesz je jako prawdę.

"Każdy, ale to każdy z nas, widzi jeno część tej rzeczywistości, i każdy widzi ją trochę inaczej, po swojemu"

Co to ma wspólnego z prawdą? Ty skończyłeś chociaż podstawówkę? Ze zdania na zdanie, co raz bardziej się kompromitujesz. Jak z tobą polemizować skoro reprezentujesz umysł na poziomie specjalnej szkoły podstawowej? Subiektywne wyciąganie wniosków, to dla ciebie prawda? Sugerujesz, że prawd jest wiele? Doprawdy nie jestem w stanie pojąć jak można wypisywać podobne brednie jednocześnie będąc pewnym, że reprezentuje się coś więcej niż esencję nieuctwa.

Jeśli zaś wg. ciebie gazety to medium, z którego ma wynikać prawda (która niezrozumiale nazywasz teraz "rzeczywistością"), to bardzo mi przykro, ale ty zwyczajnie nie rozumiesz roli mediów, a w szczególności prasy. Prasa służy do przedstawiania przede wszystkim OPINII nt. rzeczywistości, a to zupełnie co innego niż pisanie co jest prawdą, a co nie. Bardzo mi przykro, ale ktoś kto nie rozumie tak fundamentalnych kwestii nt. tego czym jest prasa, to jedynie na co zasługuje, to politowanie. Prasa retransmituje wszelkiego rodzaju opinie po to, abyś to ty za pomocą konstrukcji logicznych, krytyce źródeł starał się dojść do tego co jest prawdą. Jednak i to nie jest ostatnim etapem dojścia do prawdy jeśli w zaserwowanych tekstach prasowych do analizy, nie ma odpowiedniej dawki dowodów na potwierdzenie tez w nich zawartych. W takiej sytuacji każdy powinien zdobyć się na dalsze poszukiwanie prawdy, a nie jak sugerujesz po przeczytaniu tekstu uznać, że każdy z autorów tekstu prasowego "prawej" czy "lewej" strony przedłożył go jako "prawdę". Twoje nieuctwo i zacofanie po prostu przeraża. Nie rozumiesz świata na najbardziej przyziemnym poziomie, a pewien jesteś siebie jak TW "Bolek" w swoich opowieściach o tym, że obalił komunizm. Reprezentujesz śmieszność.

To co ci durni "artyści" przedstawiają na swoich plakatach można nazwać "ich rzeczywistością", ale gdybyś nie był niedouczoną językowo postacią, to wiedziałbyś, że określenie, które sugeruje istnienie kilku rzeczywistości nie jest synonimem rzeczywistości, a tym bardziej "prawdy". Najpierw zajrzyj do słownika i do kilku innych książek,w których opisuje się czym jest prawda, bo od samego początku jasno widać, że nie masz o tym zielonego pojęcia, a tylko posługujesz się własną wizją na temat tego czym ona jest - do tego odbiegającą od wszelkich norm rozumowania na poważnym poziomie.

Powtarzam. Z tobą dyskusją to po prostu absurd, bo reprezentujesz wiedzę o świecie na poziomie dziecka. Mam nadzieję, że w końcu to do ciebie dotrze i zaprzestaniesz kontynuowania tej dyskusji, a zamiast tego pójdziesz się dokształcić.

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

Jezu... Mogę ci przyznać rację w jednym punkcie: nie powinienem był pisać wyrażeń typu "ich prawda" czy "ich rzeczywistość" czy dokładniej. Używając takich określeń, miałem właśnie ma myśli "ich opinie, uczucia, odczucia, ich postrzeganie rzeczywistości itp." Powinienem był napisać coś w rodzaju "nie ma jednego postrzegania/odczuwania rzeczywistości" zamiast "nie ma jednej rzeczywistości". To był skrót myślowy... Wydawało mi się to jasne i że dość jasno się wyraziłem w moim poprzednim komencie. Być może nie, ale bardziej prawdopodobne jest to, iż złość cię (jak dziecko) zaślepiła... Bo widać, że ten komentarz pisałeś w zlości, i po co? Piszesz, że ja mam wiedzę na poziomie dziecka, tymczasem ty reagujesz jak dziecko... Co jest gorsze?

Teraz, gdy jest to (mam nadzieję) jasne, ochłoń, proszę, i wróć do meritum...

Sqrchybyk

Przestań człowieku bredzić. Marnie próbujesz wybrnąć ze swej ignorancji, nieuctwa i bełkotu.
Nie mam do czego wracać, bo w każdej mojej wypowiedzi kurczowo się go trzymam. To ty człowieku od początku mieszasz jak w kotle i na końcu jak widać w powyższej twojej wypowiedzi przyznajesz się do tego, że plotłeś bezmyślnie co ci ślina na język przyniesie.

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

Prosiłem, byś ochłonął nim odpiszesz... Głupi przecież nie jesteś, co widać chociażby po twoich komentarzach przy ocenach, tymczasem znów głupio piszesz :/

Sqrchybyk

Ale ze mną nie jest nic złego.. to ty przywiązujesz absurdalnie jakąś większą uwagę do formy internetowych wypowiedzi. To ja tobie polecam, abyś zaczął odróżniać świat wirtualny od tego wokół.

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

...
Czyżbym PONOWNIE zbyt niejasno się wyraził? Forma twoich wypowiedzi jest nieprzyjemna, ale prawdziwym problemem nie jest ona sama w sobie, lecz to, że złość cie zaślepia, odbierając ci umiejętność czytania ze zrozumieniem tudzież załapania prostego (naprawdę) skrótu myślowego. Tak myślałem dotychczas... Teraz mam wrażenie, że ty po prostu nie rozumiesz tego co się do ciebie pisze, niezależnie od nastroju. Szkoda wielka, ale z drugiej strony: przypadłość ta dotyka circa 80% internautów, więc może nie powinienem się dziwić.

PS Takie pytanko na koniec: czy gdy słyszysz, powszechny u nas od dłuższego czasu, tekst jakiegoś dziennikarza lub polityka o tym, że "Mamy dwie Polski", to też reagujesz tak alergicznie?

Sqrchybyk

Dlaczego niby uważasz, że czegoś z tego co napisałeś nie zrozumiałem? Kompromitujesz się bez przerwy. Przestrzegam cię, abys nie próbował badać swojego IQ. Może być boleśnie.

A w sprawie tych moich "nieprzyjemnych wypowiedzi", to pogłaskałbym cię, ale przez internet się nie da. Odpuść i znikaj.

ocenił(a) film na 9
chrisziyo

Zastanawiam się też czy przypadkiem nie leczysz jakichś kompleksów...

W ostatnim zdaniu jednak, wreszcie, masz rację stuprocentową: odpuszczenie i zniknięcie to najlepsze co mogę zrobić, dalsze tłumaczenie jak krowie na rowie chyba nie ma już sensu, bo prościej pisać już nie potrafię :|

Mimo wszystko pozdrawiam

Sqrchybyk

Napisałem "naukowe", miałem na myśli "prace konkursowe".

chrisziyo

do chrisziyo... masz rzadko spotykany dar nierownowagi slownej. w realu to chyba trzeba schodzic ci z drogi... bo jak zdenerwujesz, to pewnie nawet chmury opadaja na ziemie ze strachu.,,Przestań człowieku bredzić. Marnie próbujesz wybrnąć ze swej ignorancji, nieuctwa i bełkotu." Mimo wszystko pozdrawiam... jestem z gorszego sortu!

diepole

Jakiej nierównowagi słownej? O czym ty bredzisz? Jeśli przerasta cię choć minimum merytorycznej dyskusji, to po co w ogóle zaczynasz pisać? Przyszedłeś, zarzuciłeś absurdalnym pozbawioną sensu brednią i co niby mam o tobie myśleć? "Schodzić z drogi"? "Chmury opadają na ziemię ze strachu"? "Gorszego sortu"? Chciałeś w ogóle coś napisać, czy tylko tu nasrać?

chrisziyo

jestes bardzo eleganckim, zrownowazonym w slowach i merytorycznym interlokutorem, ktory potrafi rozmawiac w sposob nie obrazajacy rozmowcy. Twoje miejsce jest pod skrzydlami pana Jacka Kurskiego, nie, to za niskie progi! Trwam czeka na ciebie.... chcialoby sie napisac epitet, ale nie, nie pozwole sobie na to, no, bo jestem z gorszego sortu. Nie dorostam do twojego wybitnego poziomu intelektualnego. Wow.... Jedz orzechy, zrozumiesz wiecej. Pa, pa,pa, wielki czlowieku.

chrisziyo

Jesteś bardzo ciekawym przypadkiem. W swoim pierwszym poście skrytykowałeś film na podstawie trailera, co już samo w sobie powinno dyskwalifikować, bo nie jest to zbyt profesjonalne podejście. Zrobiłeś to też w sposób mało merytoryczny, oparty na stereotypach filmów "artystycznych" i "inteligentnych", których zapewne nie cenisz, podobnie jak festiwalu w Berlinie i jego werdyktów. To samo w sobie mnie nie dziwi, bardzo dużo jest takich osób, które sprawiają wrażenie dumnych ze swojej ignorancji i podejścia krytykującego takie kino. Nie wszystkie filmy są dla każdego i to zupełnie zrozumiałe, ale nie rozumiem dlaczego wszyscy chwalą się i podkreślają swoje stanowisko, które naprawdę mało kogo interesuje w tej anonimowej sieci. Trzeba napisać coś kontrowersyjnego, własną opinię wyrobioną na podstawie praktycznie niczego, żeby zabłysnąć.
Później z kolei wdałeś się w tyradę na kilkanaście postów, gdzie wręcz zadziwiałeś bogactwem swojego języka i argumentacją, z jednym problemem. Nie przekazałeś tam absolutnie żadnej treści dotyczącej filmu, którego zresztą nie widziałeś, a nawet wspomnianego trailera, nie próbowałeś obronić swoich tez, które przedstawiłeś w pierwszym poście, ale poruszyłeś kolejną, dotyczącą wizji artystów odnośnie naszego kraju i tego, że nigdy nie przystaje ona do realiów. Można na ten temat dyskutować, na co nie mam ochoty, bo nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Nie znaczy to też, że wszystkie te filmy mi się podobają. Zjednoczone stany miłości to film, który nie przypadł mi do gustu z kilku powodów, ale jego warstwa wizualna nie jest jednym z nich. Uważam ją za interesującą, ale za bardzo czerpiącą ze wzorców rumuńskich, zresztą operatorem filmy był Rumun, który robił zdjęcia do bardzo znanego i nagrodzonego w Cannes filmu 4 miesiące 3 tygodnie i 2 dni. To było aż nadto widoczne. Podobnie inspiracje Ulrichem Seidlem pod tym względem, który mi zupełnie nie odpowiada. Poza tym zaprezentowałeś bardzo elokwentną tzw prywatę pod adresem użytkownika Sqrchybyk, który swoją drogą kojarzy mi się z bardzo merytorycznymi wypowiedziami i dużą znajomością tematu, zarzucając mu nieumiejętność czytania ze zrozumieniem i manipulację. Jaki był cel całej tej serii postów? Czy obejrzałeś już film i jesteś w stanie obronić swoje teorie o "depresyjno-pseudointelektualnej produkcji polskich hipsterów kina", "szarości, tandecie"? Akcja filmu toczy się w roku 1990 i takie realia wybrał autor, co jest jego prawem. Zastosował również taki styl wizualny, który jest ciekawy, ale stanowi tylko ozdobnik. Bardzo dobre są scenografie i można o nich mówić, że wyglądają tandetnie, ale takie jest miejsce i czas akcji, życie bohaterów. Nie można krytykować filmu za oczywiste rzeczy, które wynikają z realiów.

maxplastic

Za dużo rzeczowych argumentów, chyba nie sądzisz, że kolega jest w stanie to udźwignąć? ;)

chrisziyo

Cóż.

OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEST ZNACZNIE GORZEJ NIŻ PRZEWIDYWAŁEM.

Ciekawe, co teraz mają do napisania ci "WIELCY ZNAWCY KINEMATOGRAFII" z intuicją heroiniarza na ciężkiej narkotycznej bani, którzy wyżej na mnie naskoczyli, za to, że napisałem rzeczy OCZYWISTE.

Głupich nie przekonasz. Można im pluc na mordę ile wlezie, nigdy nie przestaną przekonywać, że deszcz pada.

chrisziyo

Chyba nikt z twoich rozmówców nie ma najmniejszych wątpliwości, że obficie plujesz.

zweistein

Won na Czerską karle.

chrisziyo

Kulturka jak się patrzy.

zweistein

Won było klaunie!

chrisziyo

Mógłbyś choć odrobinę dbać o pozory. Dlaczego nie chcesz trochę poudawać, że nie jesteś chamem i bucem?

zweistein

Bo przed byle parchem zakłamanym takim jak ty nie ma obowiązku.

chrisziyo

Twoja "kulturka" ujawnia się w rozmaitych okolicznościach przyrody i przecież niekoniecznie wobec mnie (patrz "dyskusja" wyżej).
To jest zaskakujące, ze można dokonywać tak ostentacyjnego negliżu i pokazywać swoje brudne majtki na forum - jednocześnie będąc przeświadczonym, że masz jakieś walory wyższe od twoich rozmówców... Jak ty to robisz? ;)

zweistein

Won parchu.

chrisziyo

Trzeba przyznać, że trzymasz klasę - konsekwentnie. ;)

chrisziyo

Trochę poSPOILERuję
Rzecz oczywista, że się z Tobą zgadzam. Przyznaję, że film oglądałem kilka minut, na przewijaniu, by się przekonać, czy rzeczywiście występują w nim aż tak perwersyjne, wulgarne sceny. Występują. Każdy, kto uważa, że dostrzegł w tym gó...e jakieś walory artystyczne po prostu łże, albo jest odmóżdżonym snobistycznym debilem - tertium non datur. Msza i natychmiast po tym scenka kopulacji w niezbyt romantycznym świetle i nastroju. Po co? Pewnie żeby zlewaczali "koneserzy-krytycy" z Cannes, zdaniem których eksajtuje się niejaki maxplastic, mogli spojrzeć na polską produkcję łaskawym wzrokiem. A kiedy spojrzą łaskawszym wzrokiem? Wtedy, gdy polscy filmowcy dadzą sobie wmówić, iż ukazywanie naszego narodu jako stada wschodnioeuropejskich prymitywnych zwierząt, a zwłaszcza odrzucenie i kontestacja katolickiego paradygmatu panującego w Polsce, jest drogą do kariery w wielkim świecie filmu. Z pewnością cieszą się z takich dzieł nasi wrogowie, których mamy trochę. No skoro sam Polak zza kamery tak twierdzi, to coś w tym musi być. To, że w 1990 roku życie w Polsce wyglądało inaczej niż na filmie, to kogo to obchodzi? Żabojad, czy Szwab nie będzie szperał w książkach o najnowszej historii naszego kraju. W świat pójdzie sygnał, iż naród takich troglodytów nie jest w stanie sam decydować o sobie, więc jakaś międzynarodowa kuratela nad Polakami (czyt.: kolejne rozbiory) to naturalna kolej rzeczy, nikt nie zapłacze po Polsce. Oczywiście film dodaje pośrednio amunicji roszczeniowym środowiskom żydowskim oskarżającym Polaków o "polskie obozy koncentracyjne" i wymordowanie przez nich co najmniej 200 tysięcy Mośków w czasie niemieckiej okupacji będąc potwierdzeniem i uzupełnieniem obrazu Polaka jako tępego krwiożerczego brudasa zaprezentowanego w filmie "Pokłosie".
Taki "Kaligula" (1979) to film ocierający się o pornola. Jednak przedstawia moralny upadek Rzymu mający kiedyś rzeczywiście miejsce, natomiast omawiane filmidło jest ewidentnie reakcją środowiska filmowego w Polsce wobec POLITYCZNEGO zapotrzebowania na tego typu obrazy szkalujące nasz naród i naszą Ojczyznę, a nie mające prawie nic wspólnego z rzeczywistością. Co więcej, już na początku widz dostaje informację, że film powstał z pieniędzy polskiego podatnika, bo z podatków utrzymuje się rządowa TVP, a także PISF co już jest skandaliczne, zwłaszcza gdy Krauze na swój "Smoleńsk" musiał zebrać niebagatelne 10 milionów od prywatnych darczyńców. Nawiasem pisząc jego film, dzięki pożytecznym idiotom jakich nie brakuje i na Filmwebie, uzyskał notę 2,6, a ich główny argument przeciwko to zarzut, iż został zrealizowany na zlecenie polityczne (!). Nie wiem, skąd to wiedzą, ale gdyby nawet to nikt nikogo nie zmuszał do partycypowania w zrzutce - w przeciwieństwie do tego szitu, o którym tutaj piszemy.
Aerobik. Przeskok na dwie młódki oglądające pornola. Potem jedna z nich wyłazi z wanny, koniecznie musi być jej widać psiochę. Inaczej Cannes nie doceni. Na lekcji religii młody chłopak "musiał" zapytać księdza, czy ten uprawiał seks. Ksiądz odpowiada: "a jak ci powiem, że nie, to uwierzysz?", po czym wątek lekcji religii się urywa bez satysfakcjonującego widza, błyskotliwego rozwiązania i od razu następuje scenka klęczącego w kościele księdza i patrzącej nań kobiety, po czym ni z gruszki, ni z pietruszki wspomniana wcześniej kopulacja w mieszkaniu. Żeby zaleciało artyzmem, kopulująca para schodzi częściowo z widoku, widz ogląda głównie pustą wersalkę i musi dać popracować swojej wyobraźni. Cannes, a nawet Hollywood musi docenić taki zabieg artystyczny, nie ma to tamto! Dalej dostajemy kolejną fantazję erotyczną pana reżysera Wasilewskiego, gdy ona patrzy na kąpiącego się jego, a w chwilę potem kładzie się przy nim na boku i wali mu konia, by w końcu usiąść na nim, wsadzić se penisa i swojego samca ujeżdżać. Oczywiście w dalszej części nie zabraknie beznamiętnej kopulacji w szalecie (zbliżonej w formie do kopulacji w szpitalu psychiatrycznym w filmie "Pod Mocnym Aniołem") oraz wodnego aerobiku obwisłych emerytek będącego pretekstem do zaprezentowania ich nagich ciał w łazience. Bez dialogów, po prostu taka milcząca szokująca wstawka, bezwzględnie reżyserowi-grafomanowi potrzebna z braku innych pomysłów. A w Cannes chętnie takich z zerowym talentem docenią.
I wreszcie zbliżamy się do zaskakującego epilogu. Widz, który czekał na rozwiązanie akcji (kto w końcu kogo zabił, i w ogóle) nie zawiedzie się. Jako, że ostrzegałem o spoilerze to finał wyjawię: laska pije tam wino z gwinta, upija się w sztok, partner wlecze ją więc na łóżko, żeby za chwilę usiąść na niej nagiej, nieprzytomnej i zwalić sobie konia. Gdy już się na jej brzuch spuścił, znika gdzieś, by natychmiast po tym przyszła obwisła dama w wieku balzakowskim-zaawansowanym i troskliwie zmywa z niej spermę. Rzecz prosta pan reżyser nie byłby sobą, gdyby zapomniał oczy widza-turpistę rozpieścić nagimi wdziękami owej damy leżącej i obracającej się słodko na wersalce. Na końcu młoda laska się budzi, idzie nago po plastikową miskę (spokojna głowa, jej włosów łonowych pan reżyser nie zapomina widzowi pokazać), udaje się do drugiego pomieszczenia i w miskę rzyga. Po tym efektownym finale pojawiają się napisy końcowe, a w Cannes pojawiają się owacje na stojąco przez kwadrans.
Coś mi się widzi, że gdy tego rodzaju dzieła przestaną pseudokrytyków i innych ćwierćinteligentów szokować (co jest zasadniczym celem ich kręcenia), zobaczymy w polskich kinach scenki wymiotowania na siebie, sikania, a pewnie i naturalistycznych obrazków balasów wypadających między nogami kucającej w krzakach kobiety w akcie wypróżniania się.

Jack_Holborn15

Pan reżyser Tomasz Wasilewski III chyba pobierał nauki u mistrza Wojciecha Smarzowskiego. On też namiętnie eksponuje same wady Polaków łasząc się do międzynarodowej widowni, a najlepszym przykładem jest "Wesele", gdzie praktycznie nie ma postaci pozytywnej. Są sami kombinatorzy, pijacy, złodzieje i inne lumpy. W ten sposób Smarzowski chce przedstawić obraz polskiej wsi, a film ma dodatkowo sugerować, iż taka skrajna patologia i prymityw jest wśród Polaków czymś powszechnym.
Smarzowski zresztą specjalizuje się w kręceniu filmów, jakich oczekują nasi wrogowie: wizerunku Polaka jako pijaka, menela i ogólnie kreatury, z którą żaden normalny człowiek nie chciałby mieć nic do czynienia. Takim jego filmem jest też "Dom zły", gdzie pokazuje polskich rolników sprzed kilku dekad jako kopulujące w brudnych barłogach małpoludy. I plunąć się chce w mordę takiemu skur....owi, gdy się wspomni wieś na zadupiu, w której się mieszkało w dzieciństwie i choć się nie przelewało, to absolutnie nie było tak jak w filmie Smarzowskiego. Komentujące tutaj podfruwajki i gołowąsy nie mają pojęcia o tym, że tego rodzaju bezczelne, antypolskie paszkwile robi się na polityczne zamówienie, zaś fakt, iż ponoć doceniono go na festiwalu w Berlinie wcale nie dziwi, skoro jest na rękę Niemcom. Który szanujący się naród daje forsę na coś w stylu "Dom zły"? Każde, które ma poczucie własnej godności i wartości, jak Francuzi, Amerykanie czy Niemcy nie pozwoliliby sobie na unurzanie swoich rodaków przed całym światem w brudzie, smrodzie i spermie. Smarzowski i jemu podobni to sprzedajne gnidy, tymczasem piszące tu gimbusy na serio łykają zapewnienia, iż mamy do czynienia z rzekomą satyrą, a ten, kto się nie potrafi śmiać z przywar własnego narodu ten mruk i nudziarz bez poczucia humoru. Pytanie tylko: dokąd będzie się w Polsce kręciło takie liczne antypolskie propagandówki oraz "komedie" w rodzaju "Kac WaWa"? Od czasu "To nie tak jak myślisz kotku" nie widziałem chyba ani jednej porządnej współczesnej polskiej komedii.
A przecież można inaczej! I nie chodzi o wysokobudżetowe, a przy okazji świetnie zrealizowane wizualnie filmy katastroficzne jak rosyjskie "Metro" (2012), czy "Czarna błyskawica" (2009), bo polska kinematografia nie jest tak zamożna jak rosyjska, a zwłaszcza amerykańska, ale coś z pomyślunkiem jak "Kocha... nie kocha" (2002), "Porąbani" (2010), "Osada" (2004), "Przepis na miłość" (2010), czy "Narzeczony z nieba" (2003). Takie produkcje nie wymagają jakichś specjalnych nakładów finansowych i komputerowych bajerów, ich atrakcyjność bierze się z interesującego scenariusza. Ale w Polsce, w tej żydo-niemieckiej kolonii się nie da. W Polsce kręci się albo depresyjne tandety dla samobójców, albo plugawe, na poły pornograficzne "Zjednoczone stany miłości", albo też parakomedie jak "Kac WaWa", czy "Lejdis". Nawet w pozornie niewinnym "Rewersie" (2009) już w 9 minucie możemy oglądać ponury, czarno-biały stosunek płciowy odbywany na stole. Takie szmiry produkuje się w Polsce dlatego, że jest na to polityczno-ideologiczne zapotrzebowanie, dlatego że są finansowane przez państwo z pominięciem regulatorów rynkowych, oraz dlatego, że Polacy autentycznie chcą czasami obejrzeć coś z rodzimej kinematografii i przychodzą do kin niechcący płacąc za bilet na film w rodzaju właśnie omawianego (bo innych jest niewiele), co daje środki finansowe i zachętę do kręcenia kolejnych tego typu arcydzieł rękami "młodych, obiecujących reżyserów". Ci "obiecujący reżyserzy" nie muszą się rekrutować z postaci wybitnych, bo nawet osoba z lekkim upośledzeniem umysłowym zrobi film z gołymi babami i chłopami z dryndającymi fiutami na wierzchu.
Widzowie takich filmów wstydzą się przyznać, iż nie zgadzają się z entuzjastycznymi recenzjami różnych Raczków i Berlinaliów, co by nie wyjść na laików i obskurancki ciemnogród; są gotowi własną piersią bronić te lewackie popłuczyny, a nawet obrażać tych, którzy starają się nie dać całkiem ogłupić.

JackHolborn

Rozumiem Twoje zdanie chociaż sam nie jestem aż tak radykalny w podejściu np. do Smarzowskiego. Sam "Dom zły" mi się bardzo podobał, bo miałem okazję obejrzeć go jako pierwszy film Smarzowskiego. Dzięki temu ta patologiczna tendencja Smarzowskiego do pokazywania Polaka najczęściej jako dzikusa jeszcze wtedy nie była dla mnie oczywista jako jego sposób na robienie kariery. "Wesele" widziałem tylko w urywkach i jak dotąd nic mnie do niego nie ciągnie. Może kiedyś będę chciał zobaczyć ten film, ale raczej tylko po to by ocenić aktorstwo. Swego czasu na tym forum pod filmem "Pod mocnym aniołem" bardzo ostro skrytykowałem Smarzowskiego za to tępe i prymitywne ograniczenie się do wizji Polaka-dzikusa, za co oczywiście na forum Filmwebu - zbiegowisku najczęściej tłuszczy - zostałem surowo potraktowany. Kilkusetpostowa dyskusja zakończyła się usunięciem tematu. Jednak film "Wołyń" wzbudził we mnie jakieś nadzieje, że Smarzowski gdzieś tam być może w końcu ostatecznie dojrzeje do tworzenia kina na dobre. Jego najnowsze popisy dla serwisu showmax, po raz kolejny ukazują, że obcowanie z poważnym i tragicznym tematem Wołynia niczego go nie nauczyły i dalej sztukę filmową traktuje jako narzędzie do prymitywnego szokowania i wkur...nia jednych, a do utwierdzania się w swojej prymitywnej naturze durnia, drugich. To każe mi także sądzić, że "Wołyń" był robiony na jakieś specjalne zlecenie skoro ten jeden raz Smarzowski zechciał wspiąć się na wyżyny swojego talentu.

chrisziyo

O "Dom zły" już się wypowiadałem
http://www.filmweb.pl/film/Dom+z%C5%82y-2009-470384/discussion/Historia+zaczerpn i%C4%99ta+z+czasopisma+%22Detektyw%22,1534715
"Dom zły" Ci się podobał, a jeszcze bardziej Ci się spodoba informacja, że jest oparty na faktach. Dziesiątki "Detektywów" w swoim czasie przeleciałem (w młodzieńczych czasach miałem do tego miesięcznika słabość:-)) i w którymś numerze było tam wspomnienie jakiegoś oficera milicji, który opowiedział historię małżeństwa na zapadłej PRL-owskiej wsi, co to przyjęli na noc nieznajomego, zabłąkanego przybysza w czasie ulewy. Oczywiście Smarzowski nie byłby sobą, gdyby nie zmarnował potencjału tego wątku, więc w swoim stylu zrobił z tego kolejny oszczerczy gniot przeciwko Polakom.
"Wołynia" jeszcze nie oglądałem, ale mogę się założyć o cysternę wódki, że Smarzowski pokazał tam rzeź wołyńską przez szkiełko poprawności politycznej jako w połowie zawinioną przez Ukraińców i w połowie przez Polaków. W czasie kręcenia filmu w naszych lokalnych mediach pojawiały się ogłoszenia dla chętnych grania statystów. Chodzi o skansen w naszym mieście. Jedne ogłoszenie rekrutowało wychudzonych, drugie osoby o semickim wyglądzie itp:-) Nie wiem, jaka miała być dniówka (wtedy nie miałem nic do roboty), ale pomyślałem, że zgłosi się z pincet osób, osiedzę się w kolejce, po co mi to?
Ani złotówki nie dam na filmy Smarzowskiego, a kiedy przyjdzie pora, ściągnę z Neta.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones