Kluczem do sukcesu i obsypania nagrodami jest nakręcić film albo o mieszkańcach państwa położonego w Palestynie, albo o lesbach, albo o gejach, albo ostatnio o uchodźcach. Oczywiście w baaardzo przygnębiającym klimacie. A ekstazę u jury zapewne wywoła historia kolorowego mieszkańca tegoż państwa oczywiście homoseksualisty, który ucieka przed terroryzmem i trafia do Polski gdzie jest gnębiony przez "ksenofobicznych" i "rasistowskich" - oczywiście znanych z "zakładania" obozów koncentracyjnych, bo jakby inaczej - Polaków.
.. i co najgorsze to teraz tylko takim filmom PISF przyklaśnie i pozwoli na kręcenie, a zmanipulowany naród wytłumaczy każde opluwanie nas artyzmem, wizją reżysera itp.
O czym Wy w ogóle piszecie? Widzieliście film w Berlinie czy po prostu wylewacie swoje polityczne żale nie tu gdzie trzeba?
Akurat nie trafiliście z tematyką. ;) Film był ciekawy, ale tak jak napisałam w mojej ocenie - treść mi odpowiadała, forma niekoniecznie. Wydaje mi się, że reżyser trochę zagalopował się w "brzydocie", jaką ten film chciał, żeby był ukazany. Cóż, jeśli faktycznie tak zapamiętał swoje dzieciństwo, to pozostaje mu współczuć. ;)
Czy kiedykolwiek zdarzy się, że podobny tekst zostanie wysmarowany po obejrzeniu filmu, a nie przed?