chcąc pokazać pracę kontrolerów lotu kazali aktorom bełkotać do mikrofonu. Dużo realistyczniej byłoby gdyby budowali normalne zdania, które można usłyszeć. Żaden pilot nie zrozumiał tego bełkotu jaki przedstawiono w filmie. Poza tym film ok.
Myślę, że piloci i kontrolerzy mają swój "zawodowy" język i są w nim bardziej obeznani niż laicy.
Pomimo tego, że jak dowiedzieliśmy się po katastrofie Tupolewa, ponad połowa polaków jest ekspertami w dziedzinie lotów samolotów, wszelakich ich kontrolerów i innych horyzontów, to wydaje mi się, że slang którym posługiwali się panowie w "zmęczeniu materiału" jest jak najbardziej.. poprawny i w istocie w ten sposób kontrolerzy lotów mówią.
Mnie uderzyło, jeśli mamy się czepiać szczegółów, że samoloty sobie spokojnie czekają, aż nasi bohaterowie obstawią zakłady itp. :D
Piloci samolotu nie wiedzą dlaczego mają czekać (brak wolnego pasa czy obstawianie przez kontrolerów zakładów), grunt że bez pozwolenia na lądowanie mają obowiązek czekać.