Ale powiedziałem sobie: "Wyobraź sobie, że dajesz wysoką notę". Gdzie to jest zapisane, że nie dam? Zatem aby sprzeciwić się temu, co jest przeznaczeniem, muszę dać 9/10.
Wpierw przeczytałam ten komentarz, później obejrzałam ów film, i tak go oglądając, usłyszałam ten sam tekst, pomyślałam: "kojarzę, już gdzieś to słyszałam." A film jest kapitalny, bardzo dobry pomysł. Dziwne tłumaczenie, absurdalnie wręcz wyjaśniono nam, co skłoniło socjopatę do takich czynów, jednak nie ma to znaczenia. Pomysł, aktorstwo, realizm, klimat, plus końcówka - miażdży... Może powinnam dać 10? Raczej nie, film był za wolny, flegmatyczny.
Jak zobaczyłem twój komentarz miałem nic nie odpisywać, ale pomyślałem sobie: "Wyobraź sobie, że odpisujesz". Gdzie to jest zapisane, że nie odpiszę? Zatem aby sprzeciwić się temu, co jest przeznaczeniem, muszę odpisać.
Nigdy jeszcze nie napisałem komentarza na Filmwebie. Ale powiedziałem sobie: "Wyobraź sobie, że piszesz swój pierwszy komentarz w życiu". Gdzie to jest zapisane, że go nie napiszę? Zatem aby sprzeciwić się temu, co jest przeznaczeniem, muszę napisać.
Jak widać po pierwszych 4 postach świat filmwebu skolonizoli sami debile filmoznawcy od siedmiu boleści ale ich czas przemija, szkoda tylko, że oceny zostają.
Ha ha, mój pierwszy komentarz i od razu zostałem zwyzywany, a więc społeczność Filmwebu przyjęła mnie z należnymi honorami. A co do oceny, to rozumiem, że Roger Ebert, który nazwał film arcydziełem, czy Stanley Kubrick, który zadzwonił do George'a Sluizera i powiedział, że to najlepszy film z tego gatunku jaki widział (lepszy nawet od Lśnienia) też są "debilami" i "filmoznawcami od siedmiu boleści". Pozdro.