Ów film jest jednym z największych gniotów jakie miałam przyjemność oglądać. Choć przyjemność to złe słowo- raczej cierpiałam patrząc na to. Ten film to całe może wad i kiczu- zombie jeszcze nie tak źle wyglądały, za to te wielkie monstra to jakiś śmiech na sali i bardzo kiepska robota komputerowa. Okropne efekty specjalne, które sprawiały, że miałam wrażenie, że oglądam jakąś bardzo słabą grę komputerową. Irytujący kolor różowy doprowadzał mnie w późniejszym czasie do apopleksji- różowe kadry, różowa krew, różowe śwaitlo wydobywające się z różnych rzeczy i do tego denne płomienie zmieniające nam co jakiś czas kadr. Wszyscy tu grający aktorzy, no, może poza Trejo (swoją drogą dlaczego ten aktor zawsze musi grać w jakiś durnych i okropnie złych filmach?), powinni spłonąć. Mamy tutaj całe grono irytujących postaci- świecącą piersiami Debbie, słodką i głupią Alison, Rickiego- brata Alison, niezdarnego i wiecznie napalonego nastolatka, który nawet nie wyglądał jak nastolatek, Łowcę, który zgrywał bohatera i największego mordercę zombie, a tak naprawdę był po prostu nadętym dupkiem itd. Szczyt kpiny i żenady osiągnął ten film w momencie, kiedy nasi bohaterowie otworzyli lodówkę, z której wydobyła się różowa poświata, a chwilę potem wszyscy, poza dzielnym Łowcą, zaczęli wymiotować, i to cudne ujęcie na lądujące na piachu wymiociny- kwintesencja tego filmu. Nie dowierzam jak komuś mógł podobać się ten gniot. Radzę omijać to coś szerokim łukiem.