Jestem właśnie po seansie. Hmmm...co by tu napisać, może zacznę od tego że trailer zapowiadał się baaardzo ciekawie. Jestem zwolennikiem skandynawskiego kina, więc ten tytuł bardzo mnie zaciekawił. Wstęp zapowiadał się bardzo interesująco,chociaż niczym nie zaskoczył a bohaterowie sami stwierdzają ile to już filmów miało owy start( w tym momencie uświadomiłem sobie że ten musi w takim razie się różnić min. od tych amerykańskich badziew)Kilka razy troszkę mną szarpnęło, gdy zzmobiały szkop szybko mignął w kadrze. No i się zaczęło, gówno pomieszane z własnymi wnętrznościami w litrach krwi, czerwieńszej od ust ponętnej hiszpanki tańczącej tango w Teatro Real, na orzeźwienie szczypta czarno-chorego humoru. Nie które akcje są niezłe, czasami wybuchałem śmiechem, i tylko Fuhrer wie czy takie było założenie reżysera... Podsumowując film na +, bo takiego szajsu dawno już nie widziałem. SCHLECHT FILM!