oj pozostał mi sentyment. dwa lata temu oglądałam ten wielce 'romantyczny' film z moim przyszłym jeszcze wtedy chłopakiem, w ciemności i przy litewskim winie. nie wiem ile w mojej ocenie sentymentu a ile racjonalizmu, ale przyznam szczerze, że jak na niemal każdym filmie zahaczającym o tematykę zombie kilka razy nieźle się wystraszyłam. lubię te głupkowate, krwawe horrory. ;)
U mnie to ten film miał zdecydowanie imprezowy charakter: stado ludzi na kanapie , tudzież podłodze , litry piwa i śmiechawka ,aż się żyradnol bujał- ale też mile wspominam......