PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=719855}

Zupełnie Nowy Testament

Le tout nouveau testament
6,1 27 641
ocen
6,1 10 1 27641
6,2 17
ocen krytyków
Zupełnie Nowy Testament
powrót do forum filmu Zupełnie Nowy Testament

Byłam wczoraj na filmie w kinie. Bardzo chciałam go zobaczyć, myślałam, że to taki familijny film z przymrużeniem oka mówiący o Bogu... W kinie czułam się nieswojo- mimo mojego naprawdę swobodnego podejścia do tematu do religii i wiary pewnych rzeczy nie mogłam znieść. Zabawne były sceny z Jezusem rozmawiającym z siostrą, zabawni byli niektórzy apostołowie... Ale przedstawienie samego "Boga" jako niepoczytalnego tyrana nieliczącego się z nikim jest dla mnie jako osoby wierzącej trudne do przyjęcia. Źle czułam się w fotelu patrząc, jak "Bóg" katuje własną córkę, miesza z błotem żonę, wreszcie-mówi, że Jezus był idiotą, który kłapał jęzorem i dlatego przybito Go do krzyża jak sowę. Jak dla mnie żart nieśmieszny, za ciężki, za mocny.

Co mogę powiedzieć, szkoda. Bardzo szkoda, bo sam pomysł był super, ale zbyt dużo w filmie było elementów obrażających chrześcijan. Gdyby nie to spotkałby się moim zdaniem z lepszym odbiorem.
Poza tym, filmie brakuje jakiegoś zwrotu akcji w postaci przemiany ojca albo chociaż wytłumaczenia jego postępowania. Brakuje też wyjaśnienia, jak to się stało, że żyje jak zwykły człowiek, mieszka w Brukseli.

Nie jestem jakimś ortodoksyjnym katolem, a osobą żyjącą z dala od Kościoła, jednak wierzącą. Jeśli dla mnie ten film był trudny w odbiorze, nie wróżę mu sukcesu w katolickim kraju.

telebimka

Czytam i nie wierzę... Niemal każde słowo wyraża to, co chciałam napisać :)

Sam pomysł był niezły, niektóre sceny rzeczywiście ciekawe, zabawne, ale "wymiękłam" w momencie pojawienia się goryla oraz
w ostatnich 5 minutach filmu (nie będę spoilerować).
Po wyjściu z kina poczułam niesmak. Nie pamiętam kiedy europejskie kino mnie tak rozczarowało.

telebimka

Zgadzam się! Miałam bardzo podobne wrażenia po wyjściu z kina. Czułam się nawet trochę winna, że wyciągnęłam na to rodziców, którzy również z podobnych powodów nnie byli zachwyceni filmem.

ocenił(a) film na 7
sprezyna1989

Bez względu na to czy jest się wierzącym, czy niewierzącym, to po prostu co najwyżej średni nie do końca udany film. Milion świetnych pomysłow zmarnowanych kompletnie, brak wyrazistej fabuły -szkieletu, fundamentu, zamiast tego 150 wątków, nijak do siebie nie przystających.

ocenił(a) film na 9
justykob

Film doskonały, spójny, znakomicie skonstruowany, przewrotny i inteligentny.

jos_fw

Uzasadnij...

ocenił(a) film na 9
Pioggia

Bóg istnieje, mieszka w Brukseli i ma kłopoty z córką. Fantazja van Dormaela, pozornie lekka i (umiarkowanie) obrazoburcza, jest w istocie traktatem egzystencjalnym. Bóg przedstawiony jest tu jako zakompleksiony drobnomieszczanin, okrutny, apodyktyczny, bawiący się ludzkimi losami – obserwujący je (niczym konstruktorzy światów cyfrowych u Lema) z dystansem badacza. „Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo” – owa kanoniczna fraza potraktowana jest w filmie w sposób dosłowny; jeśli istotnie tak jest, wiele to przecież tłumaczy. Jesteśmy okrutnymi bydlętami, traktujemy się wzajem z wrogością, bo zostaliśmy stworzeni na Jego podobieństwo.
Stworzyciel siedzi przy komputerze, odpalając papierosa od papierosa, i tworzy drobiazgowe zasady rzeczywistości, które tak bardzo na co dzień nam dolegają. To z tego powodu zawsze stoimy w tej kolejce do kasy, która przesuwa się wolniej, to dlatego kanapka zawsze spada masłem w stronę ziemi. Istnieją jednak prawa i ograniczenia bardziej fundamentalne – prawo grawitacji, II zasada termodynamiki, entropia – pętające nas przecież na poziomie podstawowym, ograniczające nasz czas istnienia, generujące świat, w którym łatwiej jest niszczyć niż budować, łatwiej siać chaos niźli tkać ład, a to ze względu na wydatki energetyczne. Taka konstrukcja rzeczywistości dała Lemowi asumpt do stwierdzenia, że żyjemy na najgorszym z możliwych światów, wbrew chrześcijańskim teodyceom. Zresztą, przecież i owe teodycee budzić mogą wątpliwości – doskonałości stworzenia dopełniać ma niewielka wewnętrzna niedoskonałość, czyli istnienie lokalnego zła. Rzeczywistość jawi się być może niczym doskonały brylant z otchłannego boskiego dystansu; kiedy się jednak w jej ramach egzystuje, owe niedoskonałości wzmagające jakoby doskonałość absolutną, stają się trudne, a nawet niemożliwe do zniesienia. To dlatego Wolterowski Kandyd, przechadzając się po świecie, na wszystkie zła obficie go dotykające, odpowiada niezmiennie – „No tak, ale przecież żyjemy na najdoskonalszym z możliwych światów”; ta oświeceniowa ironia, podszyta szyderczym tragizmem, stanowi niewątpliwie ideowy napęd filmu Dormaela.
Bóg ma jednak córkę, która nie godzi się na ten smutny stan rzeczy – i hakuje komputer ojca. Do wszystkich ludzi na tym łez padole płyną esemesy z informacją o datach ich śmierci – dezorganizuje to skutecznie maszynę społeczną opartą na wyścigu szczurów i konsumpcji jego rezultatów. Ludzie oddają się ekscesom bądź kontemplacjom – w zależności od pozostawionego im czasu oraz posiadanego temperamentu. Przy czym po raz kolejny objawia się fundamentalna niesprawiedliwość takiego kształtu świata; daty śmierci rozmieszczone są nierównomiernie i niesprawiedliwie; wydawać by się mogło, że przypadkowo – jest to jednak stochastyczność wyższego rzędu, bo sankcjonowana przez przypadkowe wybory… samego Boga.
Ea (tak bowiem zwie się córka Boga) ucieka z niebiesiech na ziemię, wykorzystując w tym celu tunel mieszczący się w pralce automatycznej. W ucieczce pomaga jej brat, postać skądinąd znana. Nowe otoczenie budzi jej zachwyt – na przykład gigantyczna spalarnia śmieci jawi się jako pejzaż egzotyczny, lecz piękny swą odmiennością. Ea gromadzi wokół siebie nowych apostołów – większość z nich to obwiesie i nieudacznicy. Ich historie są banalne, lecz zarazem bardzo ludzkie. W tej warstwie opowieści zbliża się Dormael do szlachetnych przesłań nowotestamentowych (zarazem podkreśla kontrast między wymową Starego i Nowego – Najnowszego? – Testamentu); mamy tu ukazaną swoistą „antropologię braków” – ludzie są istotami ułomnymi i niekompletnymi, dlatego wciąż szukającymi czegoś nie do końca określonego, by ową ssącą pustkę czymkolwiek wypełnić. Jak Chrystus, który otaczał się biedakami, rybakami, ale i poborcami podatków, nierządnicami oraz łotrami i zbrodniarzami, tak Ea wysłuchuje opowieści maniaka seksualnego, mordercy, lumpa, by odkryć tę naszą „wielkość w małości”, o której tak pięknie pisał kiedyś Blaise Pascal.
Bóg również przeciska się przez tunel między światami; przerażona żona odwodzi go od tych postanowień, krzyczy za nim: „Przecież nigdy tam nie byłeś!” (takich smaczków i zabawnych grepsów jest w filmie znacznie więcej). Istota tak niedoskonała w swej doskonałości zmuszona jest do konfrontacji z ustanowionymi przez siebie prawami – daje to reżyserowi asumpt do zabawnej komedii pomyłek.
Myślę, że o wielkości danej kultury stanowi jej stosunek do sfery sacrum. Jeśli jest zdolna do polemiki, reinterpretacji, wreszcie zabawy dogmatami – jak ma to miejsce w obrazie Dormaela – sytuacja jest zdrowa. Jeśli nie – zbliżamy się do fundamentalizmów religijnych. Lubię sobie wyobrazić Boga oglądającego Zupełnie Nowy Testament i przynajmniej uśmiechającego się pod metafizycznym nosem. Bóg bez poczucia humoru – to wizja trudna do zniesienia.

ocenił(a) film na 8
jos_fw

Bardzo dziękuję za tę odpowiedź.

telebimka

►►► Ale przedstawienie samego "Boga" jako niepoczytalnego tyrana nieliczącego się z nikim jest dla mnie jako osoby wierzącej trudne do przyjęcia.

Zastanowiły mnie te słowa, ponieważ w dokładnie ten sposób przedstawia boga Jahwe chrześcijańska Biblia. Czy Twój sprzeciw wobec filmu może być skutkiem nieznania boga, w którego wierzysz?

Jeżeli nie masz czasu wziąć Biblii do ręki, to zapraszam tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor
ze szczególnym uwzględnieniem punktów:
- ➏ * Biblia w 5 minut
- całego działu Ⅱ. Dobro i moralność
- działu Ⅲ. Nowy Testament
- działu Ⅺ. Jahwe radzi

A jeżeli nie lubisz czytać, możesz posłuchać mojej rozmowy z księdzem profesorem Papieskiego Uniwersytetu JPII: http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0 właśnie na ten temat.

Zapraszam do lektury i zadumy.

ocenił(a) film na 6
impactor

dokładnie ten sposób przedstawia boga Jahwe chrześcijańska Biblia - dla mnie to pewien punkt wyjścia.
jak wiadomo, chrześcijański Bóg występuje w trzech osobach: jest jednocześnie Ojcem, Synem i Duchem Świętym. w "Zupełnie Nowym Testamencie" już na samym początku mamy więc zasadniczą różnicę - syn, tj. Jezus vel J.C., nie jest tożsamy z ojcem, czyli Bogiem. w jakimś sensie odnosi się to do Biblii, w której zwykle Bóg jest srogim, nie zawsze zrozumiałym w swych poczynaniach Stwórcą, a Jezus jest jego miłosierną, pełną empatii, zrozumienia i wybaczenia dla ludzkości "wersją" - choć wciąż tą samą osobą. w filmie rozbito to niejako na całkiem odrębne postaci, co w sumie jest może wyrazem pewnego kłopotu ze zrozumieniem - raz istoty trójosobowości Boga, dwa - w pewnym sensie sprzecznych odczuć względem Boga i Jezusa.

a że takie pokazanie Boga może być niewygodne? jak najbardziej to rozumiem. dla mnie był to genialny pomysł, zabawny i zastanawiający, jednak brakowało tu wielu wyjaśnień - dlaczego Bóg żyje tak jak żyje (po co mu "normalna" rodzina?), dlaczego jego dzieci potrafią więcej od niego, dlaczego w normalnym świecie nie ma praktycznie żadnej mocy, kim/czym właściwie jest komputer/system, skoro to on jest tak naprawdę odpowiedzialny za to, co się dzieje na świecie (a jednocześnie jest zależny... od prądu :), i wiele jeszcze innych pytań oraz wątków.

nomiko

►►► jak wiadomo, chrześcijański Bóg występuje w trzech osobach: jest jednocześnie Ojcem, Synem i Duchem Świętym. w "Zupełnie Nowym Testamencie" już na samym początku mamy więc zasadniczą różnicę - syn, tj. Jezus vel J.C., nie jest tożsamy z ojcem, czyli Bogiem.

Pośród 36 000 odmian chrześcijaństwa, tylko część z nich uznaje Jezusa i Jahwe za tą samą osobę. Zresztą jest to tak nieskładny koncept, że nawet Ty uznając ich za jedność, w swojej wypowiedzi odnosisz się do dwóch osobnych osób: Jahwe – srogi i karzący, Jezus – miłosierny i empatyczny.

Jak więc widzisz logiczny dyskurs nie jest możliwy, bo albo uznajesz je za osobne osoby, albo nie możesz mówić że Jahwe jest inny niż Jezus. Więc skoro Jahwe coś zrobił, to znaczy że zrobił to Jezus.

Kilka przykładów:
➤ Jahwe, czyli Jezus wysłał 2 niedźwiedzie aby rozszarpały na strzępy 42 bawiących się dzieci (2 Księga Królewska, rozdział 2, wers 24, czyli w skrócie - 2Kr 2:24),
➤ Jahwe, czyli Jezus wydał rozkaz „I opustoszysz Samarię, albowiem zbuntowała się ona przeciwko jej Bogu: padną od miecza, ich niemowlęta roztrzaskasz na kęsy, a ich brzemienne kobiety rozpłatasz od łon po szyje.” (Oz 13:16)
➤ Jahwe, czyli Jezus nakazał zabicie i złożenie sobie w ofierze córki Jefta (Sdz 11:29-39)
➤ Jahwe, czyli Jezus zabił potopem ok. 25 mln ludzi (wszystkich ludzi na Ziemi) oraz wszystkie zwierzęta, za wyjątkiem 8 osób i po parze z każdego gatunku;
➤ Jahwe, czyli Jezus, daje instrukcje w jaki sposób należy sprzedawać własne córki w niewolę seksualną
➤ Jahwe, czyli Jezus, tłumaczy w jaki sposób należy znakować niewolników, jak ich oszukiwać aby nigdy nie mogli się uwolnić od swojego pana, oraz jak należy ich bić aby w razie śmierci z pobicia nie było reperkusji karnych
➤ Jahwe, czyli Jezus, zabił w Biblii ok 28 mln osób (osobiście lub wydał nakaz), podczas gdy Szatan zabił tylko 7 osób, i to tylko dlatego że bóg mu to zlecił, aby głębiej pognębić Joba

itd., itp

Więc cały koncept jego miłosierdzia i empatii się sypie.

Ale to nic - ten koncept i tak był iluzją, bo tak naprawdę bóg Nowego Testamentu jest gorszy od boga Starego Testamentu. O ile w ST wytchnienie od tego boga można było znaleźć po śmierci, to w NT odebrano ludziom nawet tą możliwość, zastępując ją wieczną torturą.
Jezus wprowadził też nieskończoną niesprawiedliwość, czyli nieskończoną karę za skończone przewinienie.

Po szczegóły odsyłam do punktów podanych w poprzednim poście.

Pozdrawiam

impactor

Twoja wypowiedź i oburzenie na Boga, że zabijał ludzi wynika z Twojej postawy życiowej. Podajesz przykłady gdzie Bóg zabija ludzi, tak jakby to była największa kara dla człowieka. Tymczasem chrześcijanie wierzą w "życie po śmierci", więc śmierć to nie koniec wszystkiego, a raczej początek. Ponadto oburzasz się, że Bóg zabija w domyśle niewinne dzieci. Dla Boga czas nie ma znaczenia, patrząc na dziecko, nie widzi on tylko dziecka, ale człowieka w całości. Co do instrukcji odnośnie niewolników, nie podałeś źródła, nie wiem które fragmenty masz na myśli.
Generalnie, żeby zrozumieć Biblię choćby w mniejszym stopniu, trzeba podejść do niej od strony człowieka wierzącego, który nie stawia się na równi z Bogiem na poziomie rozumienia świata, istoty stworzenia i ogólnie absolutu, który jest nie do pojęcia przez ludzki, ograniczony umysł.

mikael_s

Zgroza, ale dziękuję za tą wypowiedź. Właściwie bez komentarza mogę dodać ją do Spisu Treści ( http://www.filmweb.pl/user/impactor ) jako kolejny przykład na to co chrześcijaństwo potrafi zrobić ze zdolnością odróżniania dobra od zła u swoich wyznawców.

„Zabicie człowieka nie jest złe, bo to życie to tylko miejsce do wytarcia sobie butów przed wiecznością, bo istnieje dużo gorsza kara (wieczna tortura w piekle), oraz bo bóg jest czymś lepszym od nas i dlatego może (lub można w jego imieniu) robić z ludźmi cokolwiek i zawsze będzie to dla większego dobra, nawet jeśli tego nie rozumiemy. A tak w ogóle to nie warto o tym myśleć, bo jesteśmy za głupi żeby to zrozumieć, więc skupmy się na bezrefleksyjnym wykonywaniu nakazów z księgi mitów barbarzyńskiej epoki brązu, oraz jej kapłanów.”

Jesteś żyjącą skamieliną mentalno-moralną, wyciągniętą żywcem z koczowniczych plemion sprzed 3-4 tyś lat.


------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ---
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

impactor

Nie wiem kogo cytujesz bo na pewno nie mnie. Skoro tak łatwo idzie Ci obrażanie kogoś za pośrednictwem internetu, to jesteś zwykłym tchórzem i już nie jestem ciekawy skąd Ty czerpiesz swoje wartości moralne. Życzę Ci żebyś kiedyś cokolwiek zrozumiał, wtedy może zastanowisz się zanim nazwiesz skamieliną kogokolwiek.
Powodzenia o mądrzejszy od Boga, stworzycielu nieba i ziemi (sarkazm).

impactor

No cóż ... wątpie by osoby powierzchownie traktujące swoją wiarę (w dobrego bożusia dziadzia z siwą brudką) cokolwiek Ci teraz odpowiedziały ;)

telebimka

Chylę kapelusza

ocenił(a) film na 8
telebimka

Wg mnie obraz Boga jest w 99,99 % trafny. Patrząc na to co się działo i dzieje na świecie to faktycznie Bóg (o ile w ogóle istnieje) to "niepoczytalny tyran nieliczący się z nikim". Patrząc na to co się działo i dzieje na świecie łatwiej mi uwierzyć w Boga przedstawionego we filmie niż Boga dobrotliwego i miłosiernego. Łatwiej uwierzyć w Boga jako złośliwego sfrustrowanego "człowieczka", który dla własnej uciechy "wyrywa skrzydełka muchom [zadaje cierpienie ludziom]". Gdyby prawdziwy Bóg rzeczywiście pożył choć tydzień na Ziemi jak człowiek i doznał tych wszystkich przykrości, które spotkały filmowego Boga, powiedziałby "pie..olę taki świat". Filmowy Bóg to nieudacznik, który nie umie chodzić po wodzie ani przemieszczać przedmiotów siłą woli, a bierze się za urządzanie świata i życia ludziom, żałosne.

ocenił(a) film na 1
dingo21

Odpowiedzią na Twój komentarz i powyższy film może być świetny film Bruce Wszechmogący ;) .

ocenił(a) film na 6
telebimka

nie da się zaprzeczyć że przyjemniaczkiem to nie jest w biblii raczej. tutaj to wersja light powiedziałabym nawet.

telebimka

Film prezentuje dość płytkie myślenie - na świecie istnieje zło i cierpienie, wobec tego Bóg, który to stworzył jest zły i należy go odrzucić.
Dalej możemy zaobserwować afirmację ideologii gender, zmiany płci, męskiej prostytucji a nawet zoofilię.
Na próżno szukać tutaj możemy przemiany głównego bohatera. Po zesłaniu Boga do Uzbekistanu, mieszkańcom Brukseli udaje się uniknąć śmierci. Wniosek z tego taki: odrzućmy wszelkie wartości moralne, kary nie będzie, sami sobie poradzimy.
Jeśli to ma być wyrażenie moralności serca Europy, to ja dziękuję za takie wartości.

ogladacz_fw

Co rozumiesz poprzez "należy go odrzucić"? Jeśli to, że należy w niego nie wierzyć, to rzeczywiście masz rację, że to bzdura. Istnienie zła nie wyklucza istnienia boga. Wyklucza jedynie istnienie boga który jest jednocześnie dobry i wszechmocny.


►►► Po zesłaniu Boga do Uzbekistanu, mieszkańcom Brukseli udaje się uniknąć śmierci. Wniosek z tego taki: odrzućmy wszelkie wartości moralne, kary nie będzie, sami sobie poradzimy. Jeśli to ma być wyrażenie moralności serca Europy, to ja dziękuję za takie wartości.

Rozumiem, że cały czas nawiązujesz do boga biblijnego. No więc odrzucenie boga nie ma nic wspólnego z odrzuceniem wartości moralnych. Bóg biblijny oferuje nam zestaw nakazów i zakazów, ale nie ma on nic wspólnego z moralnością. Jest raczej jej karykaturą, zwyrodnieniem. Część z tych boskich nakazów i zakazów jest rzeczywiście moralna, ale pokaźna część jest antyludzka i bestialska. Po szczegóły odsyłam do działu „Ⅱ. Dobro i moralność” w tym Spisie Treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Dlatego odrzucając biblijnego boga i jego nakazy pozbywamy się tego co zaciemnia nam moralność. Pozbywamy się tego co odbiera nam zdolność odróżniania dobra od zła, i pozostajemy z moralnością ateistyczną, która jest nieporównywalnie lepsza od „moralności” biblijnej. Po szczegóły również odsyłam do działu „Ⅱ. Dobro i moralność” ( http://www.filmweb.pl/user/impactor ), konkretnie do punktów 9 i 10.

Tak więc po odrzuceniu biblijnego boga (czy to z braku podstaw do uznania jego istnienia za prawdę, czy to z oceny jego natury jako niemoralnego potwora) pozostajemy z moralnością ateistyczną, która rzeczywiście mówi co jest moralne, a co nie, zamiast maskować zło jako dobro, a dobro jako zło.
Ale co z karą za zachowania niemoralne? Jak to co? Kara jest wymierzana od razu, a nie po śmierci (rzekomo i niesprawiedliwie)! Zachowania niemoralne są niekorzystne dla społeczeństwa w którym jednostki funkcjonują, dlatego też społeczeństwo piętnuje i karze takie zachowania, a jednostki uporczywie się ich dopuszczające są ze społeczeństwa usuwane.

Więc Twoje ostatnie stwierdzenie jest prawdziwe w pełnej rozciągłości: „sami sobie poradzimy”. Poradzimy sobie nieporównywalnie lepiej i moralniej. I ja również jestem głęboko „wdzięczny” za to, że po tysiącleciach toczenia ludzkości systemami w dużej mierze bestialskiej i antyludzkiej karykatury moralności zwanej „moralnością religijną” Europa i cały świat (chociaż w bardzo różnym tempie) zmierza do pełni człowieczeństwa i wartości moralności ateistycznej.


Radujmy się wspólnie!


------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

ogladacz_fw

1. Nie ma czegoś takiego jak "ideologia gender" (istnieją gender studies - socjologiczno-historyczne badania nad postrzeganiem płci w kulturach).
2. Nie ma czegoś takiego jak zmiana płci (istnieje korekta płci - dostosowanie ciała i dokumentów do płci mózgu/duszy). Zresztą Willy jest dzieckiem - nie zrównujmy dziecięcych fantazji z problemami tożsamościowymi (genetycznymi) dorosłych. Ja też się w Dzień Wagarowicza przebierałem za dziewczynkę ;)
3. Męska prostytucja nie jest w niczym gorsza od żeńskiej prostytucji (która też występuje w tym filmie, a o której dziwnie nie wspominasz).

Reszta twojej wypowiedzi jest niestety dość trafna. Film jest bowiem ontologicznie bardzo mętny (w przeciwieństwie do bardzo dobrych i mądrych "Bruce'a" i "Evana" "Wszechmogących"). Cóż, być może należy uznać, że jego istotą jest przekaz nie ontologiczny, lecz etyczny: wolność jest w nas, tylko trzeba po nią sięgnąć... a na końcu dobro zwycięży! Ostatecznie to bardzo chrześcijańskie.

ocenił(a) film na 7
telebimka

Dla mnie był genialny, no ale cóż. Osobą wierzącą nie jestem.

telebimka

Z wątku wynika, że filmowy 'Bóg' podejrzanie zbliża się opisanym hmm.. 'apodyktycznym' charakterem do Boga talmudycznego. Interesujące.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones