"Matka" a z naturalnym porodem mało to miało wspólnego. Gdzie pępowina? On przegryzł, czy magiczną mocą się zdeaktywowała? Łożysko? Krwawienie poporodowe? Nie wypróżniła się (chyba) przed więc "poród kału" też powinien nastąpić. Bez położnej ale krocze jej nie pękło. Piersią karmi, czyli jakiś zamysł był. Czyżby jednak naturalny poród był zbyt naturalny i zniesmaczający na kino ;d? Dzieciak też taki trochę za czysty.
Chociaż jeden film ukazujący to całe "piękno" przyjścia na świat by się na prawdę przydał. W tym filmie byłby idealny dla przeciwstawienia -wyimaginowane święte macierzyństwo kontra rzeczywistość. Mogła rodzić przy ludziach- jedni mdleją, inni rzygają, część wychodzi. W sumie liczyłam w tym na to, bo "matka natura", ale jednak klops.