ARTYKUŁ: Walkiewicz o ludzkiej stronie Terminatora

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/ARTYKU%C5%81%3A+Walkiewicz+o+ludzkiej+stronie+Terminatora-51984
Już dziś premiera "Terminatora: Ocalenie". Lecz zanim wybierzecie się do kina, zapraszamy na krótką wędrówkę w daleką i niedaleką przeszłość jednej z najwspanialszych postaci w dziejach s-f.




Z ARCHIWUM "TERMINATORA", CZYLI O CYBORGU, KTÓRY WRÓCIŁ, BO OBIECAŁ.



"Życie trzech miliardów ludzi skończyło się 29 sierpnia, 1997 roku. Ci, którzy przetrwali, nazwali ten dzień Dniem Sądu. Przeżyli po to, by stawić czoła nowemu koszmarowi…wojnie przeciwko maszynom."
- Sarah Connor

Szczwane bestie z tych Terminatorów. Mówią mało i niechętnie, ale można się od nich wiele dowiedzieć. Na przykład o kinie. Sztuka filmowa pozwoliła sobie w ich wypadku na coś, o czym nauka może tylko śnić. Na potrzeby widowiska ujednoliciła spolaryzowane zjawiska z obszaru futurologii. Terminator jest symbolem tej unifikacji. Nie pasuje do skostniałej nomenklatury, łączy cechy cyborga, androida i humanoidalnego robota w jednej kategorii "inteligentnej maszyny". Z drugiej strony, nie jest żadnym z tych tworów w całości. W filmach mówi się o nim "cybernetyczny organizm", lecz według najbardziej rozpowszechnionych definicji, cyborgizacja oznacza proces zmieniania człowieka w maszynę, nie odwrotnie. Maskująca zaawansowany endoszkielet "ludzka" powłoka nadaje mu cechy androida, lecz to nie "sztuczny człowiek", zaś jego tkanki nie są substytutami, tylko zreplikowanym kodem DNA homo sapiens. Z kolei jako zaawansowany robot jest na bakier z kanonicznym kodeksem robotyki wg. Asimowa. Gdy na misję wysyła go Skynet, pozostaje bezlitosną maszyną, która "nie współczuje, nie odczuwa strachu ani wyrzutów sumienia" (Żiżek nazywa go "ucieleśnieniu popędu wolnego od pragnienia"). Kiedy zaś działa w służbie członków ruchu oporu, z Johnem Connorem na czele, staje się towarzyszem, przyjacielem, a nawet zastępczym ojcem. Bez narzekania poświęca się sprawie, świetnie wygląda na motorze i jak nikt inny potrafi osłabić morale służb mundurowych. Słowem, wie, jak zabawić publiczność.

1959

Rodzi się Sarah Connor, matka Johna Connora, przyszłego lidera ruchu oporu przeciw Skynetowi – sztucznej inteligencji, która w roku 1997 uzyska świadomość, sprowadzi na świat atomową zagładę i wypowie wojnę niedobitkom.

1984

Terminator, model T-800,  zostaje przysłany przez Skynet z przyszłości, aby zabić Sarę. W ślad za nim podąża żołnierz ruchu oporu, Kyle Reese, którego celem jest ochrona kobiety. W decydującej potyczce Kyle ginie, Sarze zaś udaje się zgładzić Terminatora. Resztki zmiażdżonego prasą hydrauliczną cyborga trafiają w do firmy Cyberdyne Systems.

Ojców sukcesu "Terminatora" (1984) przedstawiać nie trzeba. O ile jednak Arnold Schwarzenegger w momencie rozpoczęcia zdjęć miał na koncie Złotego Globa za rolę w "Niedosycie" Boba Rafelsona (sic!) i wyrobioną "Conanem Barbarzyńcą" markę fotogenicznej góry mięśni, o tyle osiągnięcia Jamesa Camerona nie wskazywały na to, że kiedyś mianuje się publicznie "królem świata" i nikt nie będzie się temu dziwił. W jego Curriculum Vitae, prócz ekspresjonistycznej krótkometrażówki "Xenogenesis", figurowała jedynie "Pirania 2", dokańczana zresztą przez egipskiego reżysera i producenta, Ovidia G. Assonitisa. Jak wielu młodych reżyserów, od Francisa Forda Coppoli po Rona Howarda, Cameron nabrał niezbędnego doświadczenia w szkółce talentów Rogera Cormana. Z ikoną niskobudżetowych hitów klasy B zetknął się na planie "Bitwy wśród gwiazd", kampowej wariacji na temat "Siedmiu samurajów". Tam nauczył się tego, czego od Cormana uczył się każdy rekinek biznesu – jak kręcić szybko i tanio. Nie obdarzony przez hollywoodzkich decydentów zaufaniem, Kanadyjczyk odsprzedał prawa do scenariusza swojej żonie, prężnej producentce Gale Anne Hurd, która obiecała mu reżyserski angaż. Podpisanie kontraktu z wytwórnią Orion nie oznaczało bynajmniej końca problemów. Procesem o plagiat straszył Camerona kultowy pisarz s-f, Harlan Ellison, który doszukał się w scenariuszu więcej niż tylko "inspiracji" swoją pracą. Mówiło się także o zbieżnościach z opowiadaniem "Druga odmiana", autorstwa nieżyjącego już wtedy Philipa K. Dicka (ostatecznie na jego podstawie nakręcono "Tajemnicę Syriusza").  



Zaskakujący triumf pierwszego "Terminatora" (80 milionów dolarów światowych wpływów przy 6-milionowym budżecie) wywindował duet Schwarzenegger-Cameron na szczyt. Przyczyn popularności filmu było wiele: wartka akcja, kapitalna muzyka Brada Fiedela, noirowe miasto-moloch i dekadencka atmosfera cywilizacji na krawędzi upadku. Istotniejsze z punktu widzenia szeregowego obywatela wydawało się jednakże to, co aktualnie działo się w kraju, a zostało na celuloidowej taśmie oddane. 8 marca 1983 roku Ronald Reagan nazwał Związek Radziecki "imperium zła". Dwa tygodnie później, w telewizyjnym orędziu do narodu, prezydent poinformował Amerykanów o Inicjatywie Obrony Strategicznej (SDI a.k.a Gwiezdne Wojny), czyli programie antybalistycznej ochrony przed atakiem Sowietów. Po premierze filmu Camerona paralela SDI ze Skynetem stała się oczywista. W założeniach, rozwijany od początku lat 60. projekt SDI miał bazować na systemach wczesnego reagowania. Marzeniem były platformy z wyrzutniami rakiet i działami laserowymi, niszczącymi wrogie pociski jeszcze nad terytorium, z którego zostały wystrzelone. Fantazjowano również na temat funkcji "firewall", czyli kontrolowanego odpalenia kilkunastu głowic nuklearnych i jednoczesnej ich detonacji w celu powstrzymania zmasowanego ataku z powietrza. Filmowy Skynet wykorzystał rakiety balistyczne, by zgotować ludzkości nuklearny holokaust. Działając logicznie i bezbłędnie analizując ówczesną sytuację geopolityczną, pierwsze pociski wystrzelił na wschód.

Oprócz podsycania strachu przed przewidzianym na zakończenie zimnej wojny Dniem Sądu, "Terminator" szedł z duchem czasu w szerszym kontekście i ostrzegał przed obosiecznością technologicznego postępu. W ostatniej scenie Sarah Connor zatrzymuje się na stacji benzynowej w Meksyku, patrzy na piaszczystą drogę, zmierzającą donikąd i konkluduje: "Zbliża się burza". Jej pewność wynika w takim samym stopniu z przeświadczenia o niemożliwości wpłynięcia na przyszłość, co ze świadomości, że Skynet pojawi się na kartach dziejów za sprawą tkwiącej w ludzkiej naturze obsesji postępu.

1985

Rodzi się John Connor, syn Kyle’a i Sary. W Cyberdyne rozpoczynają się prace nad wykorzystaniem technologii pozyskanej z resztek Terminatora.

1994

Sarah dokonuje sabotażu i zostaje umieszczona w zakładzie psychiatrycznym. John trafia pod opiekę Todda i Janelle Voightów.

1995

Z przyszłości przybywa przeprogramowany T-800, mający ochraniać Johna przed T-1000, maszyną wysłaną przez Skynet. Connor wraz z Terminatorem uwalniają Sarę z oddziału zamkniętego. Podczas akcji dywersyjnej w siedzibie Cyberdyne umiera Miles Dyson, odpowiedzialny za prace nad technologią, która dała początek Skynetowi. T-1000 zostaje zniszczony, podobnie jak T-800 i ostatnia część poprzedniego modelu T-800, ukradziona z siedziby Cyberdyne.  

W 1991 roku, gdy Cameron kręcił drugą część swojego przeboju, zimna wojna była już przeszłością, a Bush senior oficjalnie anulował "gwiezdnowojenne" przygotowania. Bezużyteczna z punktu widzenia ideologii Sztuczna Inteligencja wciąż miała jednak powód by się zbuntować. Gdyby SDI w istocie było Skynetem i zabrakło jej wroga w postaci ZSRR, naturalną reakcją systemu byłaby obrona przed próbą wycofania go z użycia. Taka niepokojąca wizja legła u podstaw fabuły sequela, podejmującej temat atomowej zagłady, wyłączającej go jednocześnie z politycznego kontekstu. Wrogiem była zaawansowana technologia w drżących rękach ludzkości, reprezentowanej przez zakłady Cyberdyne Systems. Posępna atmosfera oryginału uleciała wraz z "imperialnym zagrożeniem", ale fatalistyczny wydźwięk filmu nie osłabł. "Terminator 2: Dzień sądu" (1991) rozbił ponadto konwencję oryginału i mroczny thriller podmienił na rozbuchane formalnie kino akcji. Taki pomysł na "dalszy ciąg" był zresztą do pewnego czasu wizytówką Camerona, który z podobną werwą rozsadził "Obcego" Ridleya Scotta.  

  

Pościg ciężarówki za Johnem Connorem; starcie z policją w budynku Cyberdyne; T-1000 wyłaniający się z morza płomieni; "Hasta la vista, baby!"; Shotgun w pudełku z różami; zabawa w chowanego w hucie; "T2" pęczniał od kapitalnych scen i soczystych fraz.  Stał się również pierwszym zwiastunem ery blockbusterów w Hollywood – kosmiczny na ówczesne czasy budżet 100 milionów dolarów zwrócił się na świecie z ponad 400-milionową nawiązką.

Decyzja o powierzeniu Schwarzeneggerowi roli "dobrego" Terminatora zaprocentowała finansowo (to wizerunek Arniego z "dwójki" był najchętniej wykorzystywany w marketingowym obiegu; ciekawe, że tyczy się to również Xenomorphów z pokarbowanymi łbami z filmu "Obcy – Decydujące starcie" Camerona) i artystycznie. Najciekawszy w filmie wątek uczłowieczonej maszyny uszlachetnił ten gigantyczny festiwal destrukcji. W jednej z najlepszych scen, wyciętych w wersji kinowej  i przywróconych w reżyserskiej, Sarah Connor naprawia T-800. Zdejmuje pokrywę czaszki, wyciąga centralny mikroprocesor i staje przed dylematem: unicestwić cyborga, czy pozwolić mu funkcjonować? W sytuacji, gdy poluje na ciebie jeszcze wredniejszy bydlak, warto zaufać facetowi o twarzy Arnolda, ale nie sprowadzajmy rozterek bohaterki do tak pragmatycznego wymiaru. Za namową Johna, Sarah odkłada młotek. W dodatku uaktywnia funkcję przyswajania wiedzy przez Terminatora. Wykonuje gest wiary. Wiary w niemożliwe: człowieczeństwo i moralność sztucznego bytu ("Jeśli maszyna nauczyła się cenić ludzkie życie, to może i nam jest do dane"). Daje T-800 nowe życie i w zamian projektuje na niego rolę zastępczego ojca. "Patrząc na Johna i tę maszynę, nagle coś sobie uświadomiłam. Terminator nigdy się nie zatrzyma. Nigdy go nie opuści, nigdy nie skrzywdzi…Nigdy nie będzie na niego krzyczał, nigdy się nie upije i go nie uderzy...Nigdy nie będzie zajęty, żeby spędzić z nim trochę czasu. Zawsze z nim będzie. I umrze żeby go obronić"

1995

John Connor i Katherine Brewster, jego przyszła żona, która odegra ważną rolę w strukturach ruchu oporu,  całują się na imprezie urodzinowej ich przyjaciela.

1997

Sarah Connor umiera na białaczkę. Dzień Sądu nie nadchodzi, ale John kontynuuje życie "poza systemem, niewykryty przez Skynet". Pozostałości po Cyberdyne przejmuje armia USA.

2004

Powraca widmo wojny nuklearnej. John po raz kolejny spotyka Kate Brewster. Z przyszłości przybywa zaprogramowany przez Kate T-850, którego zadaniem jest ochrona przyszłych członków ruchu oporu przed wrogim Terminatorem T-X.

Ojciec Kate, generał Robert Brewster, aktywuje Skynet w celu powstrzymania wirusa, infekującego cywilne i militarne systemy komputerowe. Nie wie, że pada ofiarą intrygi Skynetu z przyszłości. System osiąga samoświadomość. Wypowiada wojnę ludzkości.

Schwarzenegger upierał się, że dopóki Cameron nie stanie za kamerą, dopóty nie pojawi się na planie żadnego "Terminatora". Lecz James zadzwonił do niego i rzekł: "Po prostu to zrób i grzecznie poproś o pieprzoną wywrotkę pieniędzy". Arnie, który był już jednym pośladkiem na stołku gubernatora Kalifornii, posłuchał swojego druha.



Tyle anegdotka. Austriak zaufał nowym scenarzystom i dał się poprowadzić mniej zdolnemu reżyserowi (Jonathan Mostow). "Terminator 3: Bunt maszyn" (2003) w warstwie fabularnej kontynuował wątki podjęte przez poprzedników (mocno zaburzając logikę serii), ale pod względem stylu był rzeczą… niezrozumiałą.  Jakby ze strachu przed archaicznością i naiwnością tonu serio w nowomillenijnym kinie akcji, twórcy rozegrali całość na krawędzi pastiszu.

Obraz otwiera monolog dwudziestokilkuletniego Connora. "Matka zawsze mi powtarzała, że nadchodzi burza […] Początek wojny między ludźmi i maszynami. 3 miliardy ludzi miały zginąć w jednej chwili. A ja miałem poprowadzić resztki ludzkości do ostatecznego zwycięstwa. To się nie zdarzyło. Nie spadły żadne bomby. Komputery nie przejęły kontroli. Powstrzymaliśmy Dzień Sądu […] Powinienem czuć się bezpiecznie, ale tak nie jest. Czuję, jak mnie przygniata ciężar przyszłości. Przyszłości, której nie chcę".

  

Motyw nieuchronności odroczonego Armageddonu "ustawia" film w poważnej konwencji. Ta jednak błyskawicznie pada pod naporem komediowych interludiów i parodii motywów z poprzednich odcinków. T-850 materializuje się na pustyni, niedaleko klubu go-go, zamiast stylowych ciemnych szkieł wkłada różowe plastiki, a gdy restartuje system po ciężkiej awarii, widzimy, że jego "pulpit operacyjny" składa się z popularnych aplikacji Apple’a. Kumulacją parodystycznych chwytów jest wprowadzenie czarnego charakteru w postaci T-X (vel Terminatrix), przybierającego aparycję ponętnej modelki Kristanny Loken. T-X po czasoprzestrzennych wojażach ląduje w sklepie z manekinami, potrafi regulować rozmiar sztucznego biustu, a zatrzymany(a) przez policjanta, patrzy lubieżnie na okolice jego krocza i wypala: "I like your gun!". Gdy zaś znika z pola widzenia, Schwarzenegger ostrzega: "She’ll be back". Autoironiczna warstwa filmu nie przegryza się z mało optymistycznym finałem. Przyszłości nie da się zmienić, John wraz ze swoją kobietą będą musieli stanąć na czele zdziesiątkowanego gatunku. Skynet odpala rakiety i w ostatniej, bombastycznej scenie widzimy, jak na kuli ziemskiej wybuchają migotliwe światła nowej starej przyszłości.

Przyszłość niezapisana

Dwusezonowy (na razie) serial "Kroniki Sary Connor" (2008-2009) podgrzał atmosferę przed premierą "Terminatora: Ocalenie" (2009), ostatniej z prawowitych części serii. Film McG to ulubiony przez kino popularne paradoks – prequel i sequel w jednym (patrz "Star Trek"). Jego akcja zaczyna 14 lat po nuklearnej hekatombie, po opadnięciu radioaktywnego pyłu. Poznajemy wydarzenia, następujące po rozpoczęciu wojny i oglądamy te, które poprzedziły wysłanie w przeszłość T-800 i Kyle’a Reese’a. Roger Ebert napisał, że film daje całą estetyczną przyjemność obcowania z grą wideo bez konieczności manualnego wysiłku. Naczelny niniejszego portalu pisał, że "jak w zwierciadle odbija on obraz  społeczeństwa zakochanego w gadżetach, ekscytującego się technicznymi nowinkami". Czy to wystarczająco dużo na zgrabną metaforę współczesności, opakowaną w atrakcyjny kostium? O tym przekonamy się w kinie. Jedno jest pewne. Terminator tak prędko nie wypuści fanów ze swoich stalowych objęć. Właściciele franszyzy zadbają, by jeszcze tu wrócił.  


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones