Dwa Brzegi: Shotgun w służbie papieża

Filmweb / autor: , /
https://www.filmweb.pl/news/Dwa+Brzegi%3A+Shotgun+w+s%C5%82u%C5%BCbie+papie%C5%BCa-45154
Jedną z najbardziej oczekiwanych premier filmowych w trakcie Dwóch Brzegów byli "Elitarni". Obraz Jose Padilhy zdobył w tym roku Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, pokonując takich konkurentów jak "Aż poleje się krew", "Rolling Stones w blasku świateł" czy "Elegię". Po pierwszym oficjalnym polskim pokazie można z czystym sumieniem stwierdzić, że "Elitarni" to... świetne kino akcji.

Skąd wzięła się więc nagroda? Berlińska impreza zawsze słynęła z politycznych werdyktów – wygrywały filmy, które mówiły coś o uciskanym świecie w dobie globalizacji. Kontekst społeczny w dziele Padilhy jest niby ważny, ale służy on reżyserowi wyłącznie po to, by zmajstrować parę cholernie dynamicznych strzelanin. Wątpię, czy w Brazylii reklamowano "Elitarnych" jako poważny artystyczny obraz dotyczący kłopotów nękających skorumpowane państwo. To dobrze skrojona komercja, która garściami czerpie z hollywoodzkich wzorców. Tym razem wrażliwe jury festiwalu strzeliło sobie w stopę. Albo głowę.

Akcja filmu rozgrywa się w 1997 roku. Za kilka miesięcy w Rio de Janeiro zjawi się Jan Paweł II. Niepokorny papież chce zamieszkać w hotelu położonym przy groźnych slumsach, choć może to grozić serią z automatu jakiegoś naćpanego gangstera. Brazylijski rząd wydaje więc rozkaz, by elitarna jednostka policyjna BOPE zrobiła porządek w dzielnicy, zanim świątobliwość zawita z Ewangelią. Narratorem jest tutaj twardy kapitan Nascimento – jeden z dowódców brygady, który niedługo zostanie ojcem. Bohater chce porzucić niebezpieczną służbę, ale wcześniej musi znaleźć godnego następcę.

Dzięki Nascimento poznajemy zasady rządzące brudnymi zaułkami zgniłej stolicy karnawału krwi. Po jednej stronie barykady mamy uzbrojonych dilerów, a po drugiej w większości skorumpowanych stróżów prawa. Brazylia jawi się jako państwo policyjne, gdzie zwykły obywatel może co najwyżej dostać w gębę. Reżyser nie krytykuje jednoznacznie tego stanu rzeczy – tylko silna władza z shotgunem w dłoni jest w stanie zapobiec bandytyzmowi i narkomanii. Grupa protestujących studentów została tu pokazana jako banda oszołomów z dobrych domów, którzy głównie imprezują i palą jointy. Są za słabi, by wprowadzać demokratyczne standardy.

Na Dwóch Brzegach kończy się właśnie retrospektywa Gusa Van Santa. Sam reżyser miał być obecny na festiwalu, niestety zaawansowane prace na planie nowego filmu "Milky" uniemożliwiły mu przybycie. Zostają więc filmy, także te mniej znane lub nigdy w Polsce niepokazywane jak chociażby pełnometrażowy debiut "Mala noche". Także obrazy próbujące powiedzieć coś o tym jednym z najciekawszych amerykańskich reżyserów. W dokumencie Sławomira Grunberga i Marcina Giżyckiego "Gus Van Sant. Buntownik okiełznany" lądujemy na planie "Buntownika z wyboru" - filmu, który zdobył 9 nominacji do Oscara i stał się początkiem przelotnego oraz mało owocnego romansu reżysera z głównym nurtem Hollywoodu. - "Może się sprzedałem, ale może też czegoś się nauczę" - mówi w filmie bohater.

Obraz pokazuje więc twórcę na rozstaju dróg, ale też stara się w ciągu zaledwie 42 minut dotknąć fenomenu artysty niepokornego. W przerwach między zdjęciami Van Sant oprowadza autorów po Nowym Jorku, pokazuje ważne dla siebie miejsca, robi zdjęcia, posyła nam nieobecne uśmiechy, by koniec końców pozostać tak samo nieprzejrzystym jak na początku. Film Grunberga i Giżyckiego jest pobieżnym przekartkowaniem najważniejszych wątków, zawiera ciekawostki w postaci fragmentów studenckich etiud reżysera, czy jego sekretnych filmowych dzienników.

Jednak pozostaje uczucie niedosytu, żeby użyć modnego ostatnio określenia - przyczynku do biografii. Może zawinił też moment - w 1997 Van Sant był jeszcze przed nakręceniem swojej arcydzielnej trylogii o śmierci ("Gerry", "Słoń", "Last Days"), przed Złotą Palmą w Cannes. Przed nim były też gorzkie doświadczenia z Fabryki Snów. Może Grunberg i Giżycki powinni powrócić do bohatera dzisiaj. Postać tego formatu zasługuje na znacznie głębszy film. A może Van Santa w ogóle nie da się okiełznać?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones