Do ostrego spięcia doszło w
Wenecji na linii
Lucrecia Martel (przewodnicząca jury konkursu głównego), a
Lucą Barbareschim (producentem filmu
Romana Polańskiego "Oficer i szpieg"). Przez chwilę wydawało się nawet, że obraz polskiego reżysera zostanie wycofany z konkursu. Poszło o wypowiedź
Martel opublikowaną w środę w światowych mediach.
Martel odniosła się do kontrowersji związanych z osobą
Romana Polańskiego. Stwierdziła, że nie potrafi oddzielić osoby od jego dzieła, ponieważ to drugie wynika z tego, jakim człowiekiem jest artysta. Powiedziała również, że nie będzie obecna na uroczystej premierze
"Oficera i szpiega", ponieważ nie chce uczestniczyć w celebracji osoby reżysera oraz obrażać jego ofiar.
Barbareschi wściekł się, kiedy jej słowa do niego dotarły. Zażądał natychmiastowych publicznych przeprosin i zagroził, że jeśli nie zostaną one złożone, to piątkowa premiera
"Oficera i szpiega" się nie odbędzie.
Wczoraj
Martel wyraźnie podkreśliła, że jej słowa zostały źle przekazane w niektórych mediach hiszpańskich i włoskich. Przewodnicząca jury jasno dała do zrozumienia, że popiera decyzję organizatorów uwzględniającą w programie konkursu głównego film
Romana Polańskiego. Jego miejsce jest jej zdaniem na festiwalu. Dała też jasno do zrozumienia, że obejrzy
"Oficera i szpiega" i zamierza go traktować tak samo jak wszystkie inne tytuły ubiegające się o Złotego Lwa. Jasno zadeklarowała, że gdyby nie mogła tego uczynić, to zrezygnowałaby z członkostwa w jury konkursu.
Barbareschi uznał to za przeprosiny i dzisiejszy pokaz
"Oficera i szpiega" odbędzie się zgodnie z planem.