O najnowszej produkcji
Petera Jacksona mówi się ostatnio wyłącznie w kontekście niekończących się problemów. Ta jedna informacja może w końcu ucieszyć prawdziwych fanów trylogii. Otóż
Ian McKellen - filmowy Gandalf - potwierdził oficjalnie, że pojawi się w
"Hobbicie", a także w jego sequelu.
Pech nie opuszcza jednak
Jacksona i wydaje się, że tak długo, jak ludzie będą zazdrościli mu sukcesu
"Władcy Pierścieni" i spodziewali się, że
"Hobbit" osiągnie podobny status, tak długo nie zabraknie osób rzucających mu kłody pod nogi. Niedawno jedna z fanek twórczości
Tolkiena oskarżyła reżysera o rasizm. Kobieta nie może zrozumieć, że jednym podstawowych wymagań wobec osób starających się o rolę hobbitów jest wyjątkowo jasna cera. Jak pisze na łamach jednej z gazet, w ten sposób
Jackson pozbawił ją życiowej szansy i możliwości zrealizowania największego marzenia.
Dla znawców technik kręcenia cenną informacją może być to, że
Jackson zdecydował się nagrywać wszystkie sceny za pomocą kamer najwyższej technologii Red Epic.
Produkcja pierwszej części
"Hobbita" rusza w styczniu przyszłego roku. Premierę przewidziano na listopad 2012. Druga część zadebiutuje w listopadzie 2013.