Graliśmy w "Assassin's Creed Unity"

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Grali%C5%9Bmy+w+%22Assassin%27s+Creed+Unity%22-107657
Nie tak dawno mieliśmy okazję zagrać w Paryżu w nową odsłonę serii "Assassin's Creed". Czy poza tematem rewolucji francuskiej czeka nas także rewolucja w długiej już historii flagowego produktu Ubisoftu?



Na początku postawmy sprawę jasno – Arno, główny bohater gry, to słabeusz. To dość brutalny szok, gdy tylko zaczniemy grać. Seria "Assassin's Creed" przyzwyczaiła graczy do stosunkowo prostej rozgrywki i walki, w której to my rozdajemy karty. Gdy usłyszałem na prezentacji, jeszcze przed tzw. hands-on, że gra jest znacznie trudniejsza niż poprzednie odsłony, potraktowałem to jak dobry dowcip. Niestety, już podczas pierwszej misji – zabójstwa niejakiego Siverta w katedrze Notre Dame – okazało się, że żarty się skończyły.

Częściowo za podniesieniem poziomu trudności stoi nowa mechanika postaci. Arno, w przeciwieństwie do innych bohaterów serii, nie tylko zdobywa nową broń w trakcie gry, ale także szlifuje swoje umiejętności jako asasyn. Gra przedstawia historię w rodzaju "od zera do bohatera" i skupia się mocno na asasyńskich eskapadach. Zdobywanie doświadczenia ma także przełożenie na zasób umiejętności naszego bohatera.


Nie ma tu dramatycznej rewolucji, po prostu zaczynamy bez żadnych specjalnych umiejętności. Arno nie potrafi zabijać dwóch przeciwników naraz z powietrza, kiepsko idzie mu ukrywanie się w tłumie i tak dalej. Wraz z postępami w grze zdobywamy doświadczenie oraz specjalne punkty, za które odblokowujemy kolejne zdolności. Wzbogacono także zarządzanie ekwipunkiem. Statystyki naszego bohatera zależne są od tego, jak go ubierzemy. Jeśli chcemy, by Arno lepiej ukrywał się w tłumie bądź miał większą wytrzymałość na ciosy, wystarczy dobrać mu stosowną kurtkę czy inne elementy ubioru.

To dość elastyczny system, bo pozwala na znacznie lepsze dostosowanie gry do własnych preferencji. Statystyki i umiejętności nie są tylko miłym dodatkiem. Redefiniowany został bowiem poziom trudności walk bronią białą i dystansową. Przekonałem się o tym, gdy postanowiłem zaatakować dwóch przeciwników naraz. Lekcja była bolesna, zwłaszcza że na obecnym etapie rozwoju gry czasy ładowania są dość długie. Koniec końców Siverta udało mi się ukatrupić dopiero za piątym razem, co najlepiej obrazuje filozofię twórców w kwestii skradania się i walki. 



Poza misjami dla jednego gracza, które najbardziej przypadły mi do gustu, w "Unity" dostępny będzie także tryb kooperacji. Oczywiście do premiery sporo może się zmienić, ale szału nie ma. Granie w kilka osób nie różni się zbytnio od przechadzek w samotności. Jedna z misji sprowadzała się np. do brawurowego szturmu na budynek. Jest to dość przyjemne, ale przy założeniu, że drużyna komunikuje się głosowo i świetnie się zna. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o rozwiązanie jak np. w "Splinter Cell: Conviction", gdzie tryb kooperacji wprowadzał nową jakość do rozgrywki.

Większość szczegółów dotyczących fabuły nadchodzącego "Assassin's Creed: Unity" owiana jest mgłą tajemnicy. Na szczęście udało mi się wydobyć od jednego z twórców nieco szczegółów na temat samej historii, także tej poza okresem rewolucji francuskiej. Jeśli podobała się komuś nieco żartobliwa i oparta na intertekstach historyjka z Black Flag, powinien być zadowolony. Szykuje się jeszcze więcej zabawy z przebijaniem czwartej ściany i dyskursem z odbiorcą. Odpadnie natomiast bieganie po świątyniach i wciskanie przycisków. Oby tak było w finalnej wersji "Unity".



Od strony historycznej i przy okazji wizualnej "Unity" prezentuje się naprawdę wybornie. Paryż odwzorowany został z dbałością o detale, a to w pewnym sensie powrót do korzeni. Będziemy wszak poruszać się wyłącznie po mieście. Poza takimi oczywistościami jak katedra Notre Dame napotkamy w grze całą masę miejscówek wyjętych żywcem z końcówki XVIII wieku. Wizualnie jak na razie gra przedstawia się naprawdę dobrze, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę rewolucyjne nastroje ludu. Jak chwalą się twórcy, w "Unity" zdarzą się momenty, kiedy będziemy przeciskać się przez wielotysięczny tłum wściekłych Paryżan.


Miłym dodatkiem są misje zlecane przez słynnego Franciszka Vidocqa. Pierwszego w historii detektywa spotykamy... za kratkami. Vidocq w grze, ze względu na ramy czasowe, jest jeszcze przestępcą, ale pomaga nam rozwiązywać różne zagadkowe morderstwa, na jakie natkniemy się podczas przemierzania ulic i dachów Paryża. Do tego dochodzą także np. łamigłówki Nostradamusa, które spięte będą z encyklopedią gry. To w niej znajdziemy wskazówki do odkrycia tajemnic jednego z najbardziej znanych okultystów w historii.

Do premiery "Assassin's Creed: Unity" zostało jeszcze nieco czasu. Gra z pewnością jest ukłonem w stronę fanów wcześniejszych odsłon. Twórcy na każdym kroku podkreślają chęć powrotu do jednego miasta i konkretnych misji, zamiast pływania po morzach i budowania willi. Czy taki powrót do korzeni serii się sprawdzi? Zobaczymy już za miesiąc.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones