Portal Badass Digest twierdzi, że dotarł do informacji z głębi oficyn Disneya dotyczącej personaliów reżysera trzeciej części
"Avengers". I nie, podobno nie będzie to
Joss Whedon.
Z przecieku wynika, że trzeci film o wspólnych przygodach Kapitana Ameryki, Thora, Hulka i Iron Mana nakręci nie
Whedon - twórca pierwszych dwóch części - a
James Gunn, reżyser
"Strażników Galaktyki". Ma to sens o tyle, że podobno kosmiczna drużyna z gadającym szopem w składzie ma stanąć u boku Mścicieli w
"Avengers 3".
Portal argumentuje swoją informację tym, że mało któremu z zatrudnianych przez Marvela reżyserów udaje się nakręcić dwa filmy. Jedynym wyjątkiem są tu
Whedon i
Jon Favreau - obaj dobili na razie właśnie do liczby dwa. A
Whedon podobno jest zbyt zmęczony, by zasiąść za sterami trzeciej superprodukcji o Avengers.
Gunn tymczasem podobno udowadnia
"Strażnikami...", że wyśmienicie radzi sobie z łączniem wysokobudżetowej akcji, mnóstwa postaci i humoru.
Kontrakt
Gunna z Marvelem opiewa na razie na dwa filmy. Reżyser zapytany o to, czy drugim z nich jest właśnie
"Avengers 3", odpowiedział:
Szczerze mówiąc, w mojej umowie jest mowa o kolejnym filmie Marvela, bez wskazania, o jaki konkretnie film chodzi. Ale podobno kiedy
Gunn usłyszał pytanie o to, jak zaawansowane są jego negocjacje w sprawie wyreżyserowania trzeciego filmu o Avengers, na chwilę zaniemówił, ewidentnie zaskoczony. Tymczasem
Kevin Feige, dyrektor Marvel Studios, zaprzeczył, jakoby takie rozmowy z
Gunnem miały miejsce.
Możliwe, że ostateczna decyzja zależy od tego, jak
"Strażnicy Galaktyki" poradzą sobie w kinach. Czy wolicie zobaczyć, co zrobiłby z Avengers
Gunn, czy stawiacie na sprawdzonego
Whedona?