KINO: Indy powraca

www.kino.org.pl /
https://www.filmweb.pl/news/KINO%3A+Indy+powraca-43659
Indy powraca
KONRAD J. ZARĘBSKI
Jeśli jest prawdą, że decyzja o narodzinach Indiany Jonesa zapadła, kiedy Lucas i Spielberg budowali na Hawajach zamki z piasku, byłaby to najkorzystniejsza zamiana piasku w złoto nie tylko w dziejach kina.
Co roku wchodzi na ekrany co najmniej kilka "najbardziej oczekiwanych filmów sezonu". Ten jednak jest dla wielu najbardziej oczekiwanym filmem nie tyle sezonu, co dekady, a może nawet - pokolenia. A wszystko za sprawą trzech panów po sześćdziesiątce - George'a Lucasa, Stevena Spielberga i Harrisona Forda, którym zachciało się wskrzesić Indianę Jonesa, największego bohatera kina lat 80. ubiegłego stulecia.
A wszystko - podobno - zaczęło się w czerwcu 1977 roku, kiedy George Lucas uciekł przed zgiełkiem po premierze "Gwiezdnych wojen" na Hawaje. Wkrótce dołączył do niego najbliższy przyjaciel, Steven Spielberg. Panowie wznosili wielkie budowle z piasku, kiedy do hotelu, gdzie przebywali, zadzwonił Albert Broccoli, producent Bonda, z propozycją dla Spielberga. Reżyser "Szczęk" zawsze marzył o wyreżyserowaniu choćby jednego filmu o Bondzie, czuł więc, że jest to propozycja z tych nie do odrzucenia, gdy Lucas powstrzymał go, mówiąc: "Mam coś ciekawszego" i opowiedział o wędrującym przez świat archeologu i łowcy przygód. Spielberg został na plaży, a po powrocie do Kalifornii obaj zadzwonili do Lawrence'a Kasdana z propozycją napisania scenariusza.
Pomysł nie był wcale taki nowy. Lucas wymyślił go na początku lat 70., kiedy wraz z Johnem Miliusem pracował nad fałszywym dokumentem o Amerykanach w Wietnamie, który miał produkować Francis Ford Coppola w reżyserii Lucasa. Projekt, który po latach przerodził się w "Czas Apokalipsy" upadł, Coppola zajął się "Ojcem chrzestnym", zaś Lucas skoncentrował się na "Amerykańskim graffiti". Ale myśl o Indianie Smithie (jak początkowo miał się nazywać) jakoś go nie opuszczała: oczyma duszy widział łowcę przygód jak z kina klasy B lat 30. w podobnych fabułach, lecz znacznie lepiej nakręconych. Czuł, że aby zaspokoić oczekiwania współczesnej widowni, powinien wyposażyć bohatera w trochę nieprzeciętnych zdolności i ironiczny stosunek do otaczającej go rzeczywistości. Kiedy potem zastanawiano się, kto był pierwowzorem Indiany - paleontolog Roy Chapman Andrews, który pierwszy znalazł jajo dinozaura, czy Hiram Bingham, odkrywca inkaskich budowli Machu Picchu - uśmiechał się tylko. Pierwowzorów należało bowiem szukać w tanich, pospiesznie realizowanych kinowych serialach Republic Pictures, które on sam oglądał jako dziecko w telewizji w sobotnie poranki. Zresztą w pierwszej wersji Indiana Jones miał być bohaterem telewizyjnego serialu.
Wyprodukowany przez Lucasa film "Poszukiwacze zaginionej Arki" Spielberga z Harrisonem Fordem w roli Indiany Jonesa, okazał się nie tylko najbardziej kasowym tytułem 1981 roku, ale też najbardziej kasową produkcją niezależną w dziejach kina. Lucas postanowił bowiem wziąć ciężar produkcji na siebie, odstępując Paramountowi jedynie prawo do dystrybucji filmu. Powodzenie "Poszukiwaczy"Poszukiwacze zaginionej Arki (1981) zachęciło Lucasa i Spielberga do kontynuacji serii. Nakręcono dwie dalsze części - "Indianę Jonesa i Świątynię Zagłady" oraz "Indianę Jonesa i ostatnią krucjatę". Trzy tytuły stworzyły legendę profesora archeologii Henry'ego "Indiany" Waltona Jonesa jr - osobnika o iście janusowym obliczu. Na co dzień błyskotliwie inteligentny znawca kultury antycznej, zdolny nie tylko rozpoznać każdy historyczny bibelot, ale i wskazać jego miejsce w światowych zbiorach. Ten Jones, otoczony tłumem wielbicielek, ubrany w nienagannie skrojony garnitur, prowadzi wykłady w Princeton, co jakiś czas konsultując wydarzenia ze świata współczesnej archeologii z tajnymi służbami rządu USA. Drugi Indiana Jones - odważny do szaleństwa i ryzykujący życiem przy byle okazji - nosi koszulę w kolorze khaki i spodnie z kawaleryjskiego sukna, szeroki wojskowy pas, wysokie buty i kurtkę z jagnięcej skóry. U boku ma rewolwer, na ramieniu trzymetrowy bat i chlebak, jakiego używała armia brytyjska do masek gazowych, na głowie zaś kapelusz fedora. Tak wyekwipowany przemierza świat w poszukiwaniu największych skarbów ludzkości, których istnienie potwierdzają jedynie mity i legendy, i - co najciekawsze - znajduje je. Nie jest to łatwe, zważywszy że zarówno biblijna Arka Przymierza jak i kielich świętego Graala są w kręgu zainteresowania Hitlera, szukającego swojej "wunderwaffe". Jednak wyposażony w ogromną wiedzę, łut szczęścia i nienawiść do wszelkich totalitaryzmów, niezwykle sprawny fizycznie Indiana dociera do nich pierwszy, mimochodem zbawiając świat. Oczywiście, ma też kilka słabości: nie znosi węży i innego robactwa, nie potrafił też ułożyć sobie stosunków z kostycznym ojcem, w wyniku czego łatwo się zakochuje, często w niewłaściwych partnerkach.
Zainteresowanie postacią było tak wielkie, że do dziś trwają dyskusje, jakiego typu broni używa, kiedy odkrył użyteczność bicza i skąd przeświadczenie o użyteczności skórzanej kurtki. Wprawdzie ta "indianomania" to ledwie dalekie echo dyskusji, towarzyszących pojawianiu się kolejnych filmów o Jamesie Bondzie, ale i tu zdarzają się frapujące ciekawostki. Ktoś, na przykład, odkrył, że angielski wojskowy chlebak archeologa ma krój z lat 40., podczas gdy akcja filmów kinowych rozgrywała się w latach 1935-38.
Z myślą o fanach cyklu o Indianie Jonesie, który przyniósł producentowi niemal 1,2 mld dolarów zysku (nie licząc wpływów z dystrybucji VHS/DVD, emisji gier wideo i rozpowszechniania figurek, gadżetów czy choćby znaku towarowego), Lucas w latach 1992-96 wyprodukował telewizyjny serial "Kroniki Indiany Jonesa". Tym samym oficjalna filmografia archeologa i łowcy przygód liczy, do maja 2008 roku, trzy filmy kinowe oraz 22 odcinki zrealizowanego w dwóch seriach serialu. Na potrzeby kolejnej edycji wideo wszystkie tytuły według chronologii zdarzeń wpisano w "Kronikę przygód Indiany Jonesa". Rozpoczyna się ona w chwili, kiedy Indiana ma zaledwie 9 lat. W ciągu zaledwie dekady zjeździ całą niemal Europę, pół Afryki oraz Indie, Chiny i Indonezję, poznając czołowe postacie świata kultury, sztuki, nauki i polityki - od Lawrence'a z Arabii i Franza Kafki po Lenina, Churchilla i Bronisława Malinowskiego. Zaprzyjaźni się z Zygmuntem Freudem i Lwem Tołstojem, ścigać będzie Matę Hari i Ala Capone, stanie w szranki z Draculą i baronem von Richthofenem. Ocierając się o wielki świat i zwiedzając Europę, uczestnicząc w I wojnie światowej i rewolucji bolszewickiej, Jones zbierze wiedzę, która nie tylko pomoże mu ukończyć studia archeologiczne w Princeton, ale jeszcze zabłysnąć w Hollywood u boku samego Johna Forda. Poza Harrisonem Fordem Indianę zagrał jeszcze River Phoenix (w "Ostatniej krucjacie") oraz czterech aktorów (w różnym wieku) w serialu, dwóch zaś użyczyło mu głosu w trzech oficjalnych grach wideo. Kiedy Ford zagrał pięćdziesięcioletniego Indianę w serialu (odcinek "Indiana Jones i tajemnica bluesa", 1993), zatęsknił do tej postaci. Lucas natychmiast zadzwonił do Spielberga, by przypomnieć mu, że mieli przecież nakręcić pięć części cyklu.
Ale, ku jego zdumieniu, Steven Spielberg nie zapałał entuzjazmem do pomysłu. Zbyt daleko poszedł w swej drodze twórczej, by wracać do okresu, kiedy uchodził za twórcę filmów zręcznych, ale lekkich. Powrót do Indiany Jonesa mógłby oznaczać konieczność nie tylko osiągnięcia poziomu dzisiejszych standardów przebojowego widowiska, ale i podjęcie próby wyznaczenia nowego standardu. Z nieoczekiwaną pomocą przyszedł Janusz Kamiński, który zasugerował utrzymanie "Indiany Jonesa 4" w stylu filmów sprzed 20 lat, powracając do wizualnego stylu, jaki zaproponował cyklowi Douglas Slocombe. Próbki zrobione przez Kamińskiego przywróciły Spielbergowi wiarę w powodzenie przedsięwzięcia. Nowy film miał nawiązywać do kina nowej przygody - nurtu, którego sztandarem stali się "Poszukiwacze zaginionej arki". Dawne założenia - sprawdzone fabuły, egzotyczne tło, najnowocześniejsza technika filmowa i szybki montaż - uległy daleko idącej modyfikacji. Wprawdzie w wywiadach Spielberg zapowiada, że zrezygnował z montażowych fajerwerków, ale trudno to sobie wyobrazić, skoro znakiem markowym cyklu jest po mistrzowsku zmontowana introdukcja "Poszukiwaczy", gdzie Indiana Jones ucieka przed toczącym się za nim głazem.
"Zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rośnie" - słowa Alfreda Hitchcocka stały się mottem cyklu. Teraz znaczenia nabrało inne Hitchcockowskie określenie: "MacGuffin" - gadżet, który napędza akcję. Podobno wątek kryształowej czaszki znalazł się wśród wielu motywów, jakie brano pod uwagę przy szukaniu tematu pierwszych trzech filmów cyklu. Spielberg uznał go jednak za nazbyt banalny. Trzeba było kilkunastu lat pisania fabuły przez zastęp znakomitych specjalistów, od Lawrence'a Kasdana i M. Nighta Shyamalana po Franka Darabonta, który ostatecznie podpisał scenariusz "Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki", by zmienił zdanie.
Czym będzie różnić się ten film od pozostałych w cyklu? Trudno powiedzieć, choć trzykrotny wzrost budżetu części czwartej w stosunku do trzeciej brzmi obiecująco, mimo 19 lat przerwy i rosnących kosztów. Na kilka tygodni przed premierą wiadomo tylko, że jego akcja rozgrywać się będzie w połowie lat 50. ubiegłego wieku, że hitlerowców zastąpią agenci stalinowscy, zaś obok Indiany Jonesa do akcji ruszy jego syn Mutt. Ciąg dalszy nastąpi?
KONRAD J. ZARĘBSKI

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones