Nie wszystkim aktorom podoba się obecny trend w kinie komiksowym, który sprawia, że osoby z mniejszości rasowych zdobywają role tradycyjnie zarezerwowane dla białych. Ostro przeciwko takiej polityce wypowiedziała się
Michelle Rodriguez, gwiazda serii
"Szybcy i wściekli".
Reakcja
Rodriguez została wywołana pytaniem od dziennikarza plotkarskiego portalu TMZ, który chciał wiedzieć, ile prawdy jest w pogłoskach o tym, że może zagrać w nowej wersji
"Green Lanterna". Aktorka bez ogródek odparła, że jest to najbardziej idiotyczna rzecz, jaką w życiu słyszała. Jej zdaniem moda na mniejszości rasowe w Hollywood doprowadziła do wypaczenia. Aktorzy o innym kolorze niż biały nie powinni kraść ról superbohaterów, którzy zawsze byli biali. Zamiast tego powinni dążyć do tego, by tworzono nowych bohaterów, którzy od początku powstawaliby z myślą o innych rasach i kulturach.
Rodriguez dodała, że przerabianie Kobiety-Kota, Supermana czy Zielonej Latarni, by pasowali do stereotypowych wzorców różnych ras i kultur, jest wyrazem lenistwa ze strony Hollywoodu. Aktorka apeluje do twórców, by byli bardziej kreatywni.
W ostatnich latach zarówno Marvel, jak i DC i Warner zmienili kolor skóry niektórym bohaterom komiksowych ekranizacji. Najsłynniejszą zmianą (ale o dziwo budzącą chyba najmniejsze kontrowersje) był angaż
Samuela L. Jacksona do roli Nicka Fury'ego. Zdecydowanie bardziej komentowane były decyzje obsadowe w
"Człowieku ze stali" (gdzie
Laurence Fishburne wcielił się w Perry'ego White'a) i
"Fantastycznej Czwórce" (Michael B. Jordan jako Człowiek-Pochodnia). Ostatnio zaś sporo mówi się o nowym Spider-Manie i to pomimo faktu, że filmowa postać byłaby inspirowana komiksami, w których Człowiek-Pająk jest Afroamerykaninem z domieszką latynoskiej krwi.