Recenzujemy "Batmana". Jak wypadł Robert Pattinson w filmie Matta Reevesa?

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Recenzujemy+%22Batmana%22.+Jak+wypad%C5%82+Robert+Pattinson+w+filmie+Matta+Reevesa-145678
Recenzujemy "Batmana". Jak wypadł Robert Pattinson w filmie Matta Reevesa?
źródło: Materiały prasowe
Już w piątek do kin zawita Mroczny Rycerz. 4 marca premiera widowiska "Batman" w reżyserii Matta Reevesa, w którym zagrali Robert Pattinson, Zoë Kravitz, Paul Dano, Andy Serkis i Colin Farrell. Przeczytajcie naszą recenzję filmu: jak broni się film Reevesa na tle filmów Christophera Nolana, Tima Burtona czy Zacka Snydera? O nowym "Batmanie" pisze Jakub Popielecki.


"Niebieski Rycerz" (Recenzja filmu "Batman", reż. Matt Reeves)



Znajoma mówi mi, że w burzliwych czasach dobrze dla odmiany pogadać o Batmanie, a ja sobie myślę, że przecież właśnie od tego jest Batman. A raczej: również od tego. Są w końcu dwa filary sukcesu postaci Człowieka-Nietoperza. Pierwszy to wszechstronność: fakt, że w koncepcji "Batmana" mieści się zarazem Adam West tańczący w kolorowych rajtuzach i Christian Bale charczący w czarnej zbroi. 

Ale jest też drugi filar, powiedzmy, terapeutyczny. Czy może raczej: kompensacyjny. Ot – Batman jako fantazja siły. Bruce Wayne to przecież facet, który w bardzo młodym wieku doznał wielkiej traumy. Śmierć jego rodziców ukazała mu opresję świata, dlatego resztę życia poświęcił walce o to, by zapanować nad chaosem rzeczywistości. I choć metody, które przyjął, nie są może najzdrowsze, to ta wizja jakoś tam krzepi. Marzenie, by w obliczu zła stawić mu czoło i trzepnąć je prawym sierpowym między oczy, ma swój urok.

Proste: Batman to figura przemocy zwalczającej przemoc, symbol siły zaprzęgniętej w służbie porządku. Batman to… policjant. Nie dziwcie się więc, kiedy powiem, że "Batman" Matta Reevesa to klasyczny film o detektywie ścigającym kryminalistę. Czyli klasyczny film… policyjny. Do tego całkiem niezły.


David Mamet pisał, że "film policyjny" to w zasadzie opowieść o "młodzieńcu konfrontującym się ze społeczeństwem". Bohater niby tropi przestępcę, ale w końcu musi odkryć, że korupcja toczy wspólnotę od środka, a ci, w których dotychczas widział autorytety, nie są bez winy. Mówiąc symbolicznie: "nastolatek" musi wyrosnąć z cienia swoich "rodziców". Pasuje jak ulał. "Batman" Matta Reevesa to przecież trzymająca się blisko chodnika (albo rynsztoka) opowieść o stróżu prawa z miasta Gotham, który, tropiąc tajemniczego seryjnego mordercę, odkrywa, że sieć korupcyjnych powiązań sięga dużo głębiej, niż podejrzewał. Co więcej, jedynym sojusznikiem naszego policjanta w pelerynie, Batmana (Robert Pattinson), jest prawdziwy policjant (w płaszczu), porucznik James Gordon (Jeffrey Wright). Reeves momentami nawet filmuje swojego "Niebieskiego Rycerza" niczym dzwoniącego ostrogami kowboja, ostatniego sprawiedliwego w mieście bezprawia.

Jasne, "Batman" to przede wszystkim widowisko. Widać, słychać i czuć tu rozmach hollywoodzkiego blockbustera: dynamiczne pościgi, głośne wybuchy, epicki metraż (pierwsze dwie godziny są rewelacyjne, w trzeciej niestety impet nieco słabnie). Jest gwiazdorska obsada, trafiona w punkt na całej linii, od Pattinsona (Batmana) przez Zoë Kravitz (Kobieta-Kot) po Paula Dano (Riddler) i Colina Farrella (Pingwin). Ale to żaden hollywoodzki "park rozrywki", na jaki mógłby narzekać Martin Scorsese. Nawet jeśli migają tu iskierki humoru, to bez marvelowskiego cudzysłowu i asekuracji: śmieje się widz, a nie bohaterowie. Znakiem rozpoznawczym Reevesa, twórcy "Pozwól mi wejść" i dwóch części "Planety małp", pozostaje wierność decorum: powaga, brak ironii, wiarygodność (zwłaszcza psychologiczna) świata przedstawionego. Nawet biorąc się za "widowisko", reżyser "uziemił" Batmana w konwencji policyjno-detektywistycznego niby-realizmu.


Na pierwszym planie mamy więc żmudne policyjne śledztwo: badanie miejsc zbrodni, analizę śladów, szukanie podejrzanych. Mamy też stróżów prawa uwikłanych w brudną środowiskową rozgrywkę, mamy portret tętniącego od społecznych napięć miasta, mamy nawet surowy, uliczny pościg samochodowy. Siłą rzeczy bliżej stąd do "Serpico", "Bullitta" i "Francuskiego łącznika" niż do Tima Burtona czy Zacka Snydera. Powtórzę: "Batman" to film policyjny pełną gębą. Do tego stopnia, że za wizualnym lejtmotyw robi pulsujące na przemian czerwone i niebieskie światło – czyli policyjna syrena.

Całą recenzję Jakub Popieleckiego przeczytacie TUTAJ.
 

"Batman" - o czym opowiada film Matta Reevesa?



Dwa lata pod postacią Batmana (Robert Pattinson) i strach w sercach kryminalistów sprawiły, że Bruce Wayne ujrzał najmroczniejsze oblicze Gotham City. Mając u boku jedynie garstkę zaufanych sojuszników - w tym Alfreda Pennywortha (Andy Serkis) i porucznika Jamesa Gordona (Jeffrey Wright) - i występując przeciwko sitwie skorumpowanych urzędników oraz osobistości, samotny mściciel stał się w mniemaniu obywateli miasta jedynym obrońcą sprawiedliwości. Nieznany zabójca w sadystyczny i wyrachowany sposób nęka elitę Gotham. Największy Detektyw Świata, kierując się zaszyfrowanymi wiadomościami, trafia do półświatka. Tam w trakcie swojego śledztwa spotyka takie postacie jak Selina Kyle, zwana Kobietą-Kot (Zoë Kravitz), Oswald Cobblepot, czyli Pingwin (Colin Farrell), Carmine Falcone (John Turturro) i Edward Nashton, tudzież Człowiek-Zagadka (Paul Dano). Wreszcie dowody zaczynają się konkretyzować, a zamiary sprawcy stają się jasne. Batman zostaje zmuszony do szukania nowych sprzymierzeńców, żeby zdemaskować winowajcę i położyć kres nadużywaniu władzy i korupcji, od dawna nękających Gotham City.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones