Był głównym operatorem kamery. Nie autorem zdjęć, ale operował kamerą. To dwie różne funkcje. :) Autor zdjęć rzadko dotyka kamery na planie hollywoodzkich filmów. :)
Ale to "autor zdjęć" kieruje pracą swoich asystentów, którzy operują kamerą, prawda? I to on ostatecznie zatwierdza "kształt" i format uzyskanych ujęć. Nazywamy ich potocznie operatorami, bo zdjęcia w filmie są ich autorskimi dziełami, nawet jeśli kamerę w ręku trzyma jakiś "kamerzysta" wykonujący polecenia, ewentualnie formułujący skromnie jakieś sugestie.
Łukasz Bielan też z zawodu jest operatorem, też skończył odpowiednią szkołę kształcącą operatorów, ale nie powierza mu się jeszcze grania pierwszych skrzypiec w tej materii, więc de facto pozostaje asystentem. Dobrze mówię?
Twierdzenie, że to "dwie różne funkcje" jest nieprawdziwe, bo w Hollywood po prostu każdy główny scenarzysta, operator, dźwiękowiec, scenograf etc. ma swoich asystentów. Bielan jest w ekipie głównego operatora.
Tylko nazywanie operatora asystentem jest nieprawdziwe lub nierównoznaczne z ilością jego umiejętności i odpowiedzialności którą posiada. ;) Autor zdjęć tak, kształtuje razem z reżyserem cała wizje filmu i ujęć. Ale to operator odpowiada za cały ruch kamery, jej pracę i swoich asystentów których ma kilku - ostrzyciel itp itp. Tak jak operator odpowiada za ruch i jego tępo, autor zdjęć odpowiada za całą plastykę ujęcia i kontroluje też inne piony - np mistrza oświetlenia. :) Można powiedzieć że tak jak reżyser jest odpowiedzialny za aktorów to dla autora zdjęć takimi aktorami są operatorzy. :) I jak aktor może równie interpretować tekst, tak samo operator może w różny sposób interpretować niektóre rzeczy. Nie mówię tu oczywiście o scenach dialogowych, ale sceny akcji np. :) Po za tym bardzo często operator sam wykonuje niektóre sceny jako autor, tak samo jak II reżyser reżyseruje niektóre sceny na planie. :)
Po za tym Pan Łukasz świetnie się spisał przy Ziarnie prawdy, widać że ma tą hollywoodzkość w sobie. :)