Obejrzałem "Szklaną kulę" Różewicza i mam duże wątpliwości co do tego, że był bardzo zdolny. Owszem, przystojny, wysoki, szczupły, o delikatnej urodzie, trochę chłopięcej. Ładny głos, świetna interpretacja piosenek. Natomiast jego gra pozostawia wiele do życzenia - vide rozmowa przez telefon z ojcem była irytująca, co za dziwna modulacja głosu i to machanie rękoma. Na granicy zniewieściałości... Poza tym cały film zagrany z jedną miną. Może po prostu był za młody i nie rozwinął skrzydeł.
Chciałbym kiedyś zobaczyć go w roli Aloszy, w teatrze tv w "Braciach Karamazow" z 1969 toku, w reż Krasnowieckiego. Widziałem tylko fragmenty i też niestety na kolana mnie nie powalił, wręcz przeciwnie. Ja wiem, że o tragicznie zmarłych nie należy źle mówić, ale oceniam talent, z fałszywymi mitami też trzeba walczyć....
No ok, jego sprawa, ale w filmie nie grał homoseksualisty i jako aktor powinien tę manierę pokonać...
"z fałszywymi mitami też trzeba walczyć..."
Z homoseksualnym lobby trudno wygrać, zwłaszcza dzisiaj. Po pierwsze, takiego lobby w ogóle nie ma...