Lubię polskie kino, nie lubię natomiast wciskania polityki w każdą dziedzinę. Czuję niechęć do polityki i uważam że twórca który wchodzi w romans z polityką (niezależnie od opcji politycznej) zawsze traci. Pan Łazarkiewicz wystąpił na festiwalu ze znaczkiem konstytucja oraz wygłosił przemowę "Jestem pod wrażeniem, jak w tych straszliwie ciężkich czasach twórcy filmowi potrafią mówić o wolności". Aż mi się śmiać zachciało.
Szanowny Panie straszliwe czasy to były w Bagdadzie w XIII wieku, gdzie wyrżnięto 200 000 ludzi albo za czasów króla perskiego Dariusza kiedy to 3000 niewinnych ludzi wbito na pal albo podczas drugiej wojny światowej, gdzie ofiary były liczone w milionach. To były bestialskie i straszliwe czasy, a pan w tych "straszliwych" czasach może tworzyć za publiczne pieniądze, wyjść do parku na spacer i wygłaszać opinie na dowolny temat bez konsekwencji Po co zaśmiecać piękny festiwal filmowy jakimiś politycznymi deklaracjami?