Cecil B. DeMille

Cecil Blount DeMille

7,4
151 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Cecil B. DeMille

'ostatni z wielkich' producentow hollywoodzkiego kina , szef paramountu, czlowiek troche tragiczny, ale nie budzi mojego wspolczucia. byl takim spielbergiem swoich czasow, bastion kina komercyjnego, ktory padl w latach 50tych pod wplywem nowej fali europejskiego kina, ktore pokazalo naiwnosc i slabosci jego produkcji.

Nakf

Czy na pewno myślimy o tym samym reżyserze? Z opisu wynika, że w latach 50tych ludzie przestali przychodzić na jego filmy, ponieważ pojawiła się miażdżąca konkurencja pod postacią włoskiego neorealizmu, w związku z czym kariera DeMille'a załamała się, a on sam umarł w nędzy i zapomnieniu.

Tymczasem lata 50te były dla niego pasmem sukcesów, nakręcił THE GREATEST SHOW ON EARTH (1952) oraz drugą wersję 10 PRZYKAZAŃ (1956) - obydwa filmy stały się klasykami i miały olbrzymie powodzenie u widowni. DeMille zmarł w 1959 w glorii i chwale, w pełni sił twórczych (przymierzał się do następnego filmu, cały czas pracował jako producent). A "słabość produkcji"? Przecież jego filmy są realizacyjnymi perełkami, niedościgłym wzorem dla innych historycznych gigantów!

To prawda, że w latach 50tych dostrzeżono inne, bardziej artystyczne kino, lecz do upadku bastionu wyskobudżetowej komercji, zwłaszcza w wydaniu amerykańskim, było jeszcze bardzo, bardzo daleko...

Vuzz

Az tak zle z nim nie bylo, by umieral w nedzy i zapomnieniu, jego filmy zawsze gromadzily wielka widownie (dzisiejsze blockbustery tez, co nie oznacza od razu, ze sa to dobre filmy), na brak pieniedzy i zainteresowania nie mogl wiec narzekac. Chodzilo mi o to, ze z dzisiejszego punktu widzenia jego kino zachwyca juz tylko ze wzgledow czysto technicznych. Realizacji jego filmow nie mozna wiele zarzucic, w swoim czasie byly to najwieksze i najdrozsze produkcje. Ale gdy zajrzec glebiej w scenariusz to sa to obrazy wyjete prosto z lat 30-tych. Gdzie im do glebi owczesnych filmow Johna Forda, Howarda Hawksa czy Johna Hustona? O kinie europejskim nie wspominajac.

Nakf

OK, z tak sformułowaną jak najbardziej mogę się zgodzić. Fabularnie ostatnie filmy DeMille'a nie wnoszą nic nowego, a w zestawieniu z dziełami wymienionych przez Ciebie młodszych mistrzów wypadają staroświecko, zanadto moralizatorsko. Jednak fakt, że dostrzegamy ten kontrast, nie oznacza wcale, że widzieli go również ówcześni widzowie, wychowani na klasycznym modelu kina.
Porównanie do Spielberga trafne. Z naszego podwórka dorzuciłbym jeszcze Aleksandra Forda. W jego przypadku konflikt z młodszym pokoleniem realizatorów (tzn. Szkołą Polską) jest bardzo wyraźny.

Nakf

To polecam zajrzeć do jego wcześniejszej filmografii. Postać nie bardzo tragiczna ze względu na kres kariery, bo w latach 50. kręcił same hity (do dwóch wspomnianych dorzuciłbym jeszcze "Samsona i Dalilę"), przed śmiercią doczekał się Oscara, a ówczesne recenzje krytyków też były mu raczej przychylne. Poza tym "Dziesięcioro przykazań" wciąż jest bardzo popularne i doceniane przez widzów i krytyków.
Postać tragiczna bardziej w tym sensie, że kojarzona tylko z jednym rodzajem filmów. A w latach 10. i 20. był jednym z najlepszych reżyserów hollywoodzkich. Może kodeks Haysa sprawił, że w okresie dźwiękowym przestał być już tak ambitny pod względem artystycznym.
Poza tym jest jednym z ojców Hollywoodu. To może i legenda, ale podobno dzięki niemu amerykański przemysł filmowy ma swoje centrum właśnie tam.
Więc lepiej go pochopnie nie oceniać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones