Który z nich jest Waszym zdaniem najlepszy? Wszyscy w okresie kina niemego tworzyli komedie slapstickowe. Moja opinia:
1. Buster Keaton, miał najlepsze krótkometrażówki z całej trójki.
2. Harold Lloyd, u niego natomiast najlepsze były filmy pełnometrażowe.
3. Charlie Chaplin, był świetny i przetrwał erę przejścia na film dźwiękowy, czego nie można powiedzieć o dwóch powyższych panach. Tak naprawdę rozwinął skrzydła dopiero tworząc filmy pełnometrażowe.
W filmach Chaplina da się zaobserwować jakąś trudną do wytłumaczenia magię. To nie był zwykły slapstick. Tam było coś więcej. Coś czego nie miał ani Keaton ani Lloyd.
Nic dodać, nic ująć. Magia, po prostu.
Mimo, że cenię Keatona bardzo (warsztatowo był niesamowity), to jednak Chaplin miał coś, co trudno okreslić, czego nie miał ani Keaton ani Lloyd. Poezja? magia?...