Po prostu życie. Nie mogę wyobrazić sobie kina bez jego osoby. Jego geniusz jest oczywisty. Krytyka społeczna, komentarz polityczny, ból, cierpienie, śmiech wszystko to przeplata się w jego filmach. Co do Laurela i Hardy'ego wspomnianych w niektórych wypowiedziach, to chciałbym zwrócić uwagę, że podczas gdy bohater Chaplina jest biedny, bo jest dobry, to "Flip i Flap" są po prostu głupi.Jest to, chyba każdy to przyzna, subtelna różnica.