W smażonych zielonych pomidorach zagrał cudownie, mimo tego, że już na początku zginął. Zakochałam się w nim w wieku 8 lat xD
Ojoj, Buddy to był ON? Dopiero teraz zauważyłam! W Buddym zakochałam sie na zabój po obejrzeniu tych kilku minut w których zagrał. W książce, choć całokształtowo była zdecydowanie lepsza, jego postać nie jest zbyt rozbudowana.
Przed chwilą obejrzałam z nim Zapach Kobiety i nie mogła oderwać od niego oczu przez cały film ;)