Fakt grania u boku Ala Pacino nie sprawia, że ktoś staje się artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie obchodzi mnie jego życie prywatne, może poufalać się z atrakcyjnymi blondynkami ile wlezie. W moim wybrednym odczuciu jego warsztat jest ubogi w środki wyrazu - w wielu produkcjach sprawia wrażenie typowego wyspiarskiego cwaniaczka. Farrell jest w większym stopniu produktem reklamowym niż utalentowanym aktorem.