Właśnie oglądam powtórki "Zbuntowanego" i na jego widok moje serce przestaje bić :) Gdy
telenowela po raz pierwszy zagościła na naszych ekranach, byłam chyba jedyną małą dziewczynką
która kibicowała tej dwójce, czyli Sergio i Mili.
no ja też im kibicowałam , dlatego że Ivo ciągle Mili porzucał traktował ją jak lalkę mimo że ją kochał. Szkoda że potem Sergio wyjechał, mógł na ślub Mili przyjechać.
Nie ty jedna ;) - z tym, że od początku było wiadomo, że Milagros będzie z Ivem, więc było to więcej niż pozbawione nadziei ^^; Swoją drogą to Ramos zagrał później w "Amor latino", która ponoć pod względem rozwiązania wątków miłosnych wyłamała się ze stereotypów rządzących telenowelami latynoskimi: dwie "kanoniczne" pary z początku serialu się definitywnie rozpadły, a ich "części składowe" znalazły ostatecznie szczęście u boku postaci, z którymi nikt na początku by ich nie shippował XD
A propo niepojawienia się Sergia na ślubie w ostatnim odcinku - ogólnie rzecz biorąc to fakt, że z wielu fajnych postaci, które ulotniły się w trakcie serialu, w tym ostatnim odcinku powrócił tylko Bobby, jest jedną z przyczyn, dla których finał tego serialu to porażka (aczkolwiek zaczął się psuć już wcześniej - mniej więcej właśnie w tym momencie, gdy z serialu zniknęli Sergio, Florencia i wątek mafijny).
serial zaczął się psuć nie tylko jak nie było Sergia, ale jak nie było Damiana, Viki i Rockiego. Dobrze że Flor odeszła bo nie pasowała do Iva.
Jeśli dobrze pamiętam, to Damian zniknął mniej więcej w tym czasie, co Sergio (choć później).
A jeszcze propo psucia się tego serialu - jedną z jego oznak było to, że kolejną rywalką Milagros do serca Iva stała się... po raz kolejny Andrea, a jeszcze po niej znowu Pilar - czyli podwójna powtórka z rozrywki ;> Ewidentnie twórcy tego serialu nie mieli już pomysłów na nowe postaci %)