Być też może zamiarem twórców było sztampowe i powtarzane do znudzenia pastwienie się nad złą, „prawdziwą”, ludzką naturą. Wystarczy jednak chwila refleksji, żeby zdać sobie sprawę z tego, że potrzebny był deus ex machina, narkotyk zmieniający ludzką naturę na taką, jaką chciano pokazać. Czy zatem jest to krytyka prawdziwej ludzkiej natury, czy raczej sztucznego chochoła? Mogę więc potraktować ten film przewrotnie, jako przypomnienie o tym skąd się wzięła wielkość naszej cywilizacji. Podstawowym mechanizmem działania narkotyków było wyłączenie „hamulców”. Cóż to jednak oznacza? Carpe diem pociągnięte do ekstremum. Mówiąc bardziej formalnie - osiągnięcie maksymalnej preferencji czasowej, czyli preferowanie korzyści natychmiastowych i mniejszych względem odleglejszych w czasie, ale większych. Niska preferencja czasowa, czyli zdolność do wyceny przyszłych korzyści i powstrzymanie się od „konsumpcji” by te korzyści uzyskać (oszczędzanie) to podstawowy budulec naszej cywilizacji, niewątpliwie związany z inteligencją pozwalającą na przewidzenie konsekwencji naszych działań. Faktem jest, że osoby o niższym IQ mają wyższą pref. czas., słabiej panują nad impulsami i w konsekwencji społeczeństwa złożone z takich osób nie tworzą cywilizacji. W filmie jeden moment - w którym gang na plaży ze sobą współpracuje - trochę psuje w miarę spójny obraz wysokiej pref. czas., bowiem współpraca wymaga sporych poświęceń w zamian za większe korzyści ze współdziałania.