Bardzo podobała mi się w roli Stefci Rudeckiej w fimie Hoffmana " Trędowata". Oprócz nie dającego sie ukryć talentu Elżbieta jest też śliczna...;)
Rzeczywiście, Stefcię Rudecką zagrała wyśmienicie :) i nikt inny nie nadawałby się na nią lepiej. Szkoda, że teraz już nie ma takich aktorek.
Zgadzam się.Ubolewam nad faktem gry większości polskich aktorek. Obecnie bardziej ceni się 'gwiazdorstwo' niż prawdziwe aktorstwo.Smutne.
Najpierw gdy tak sugestywnie umieraLa w Trędowatej złamała mi serce, - teraz - po ponad 30 latach okazało się,że złamała mi również zycie. Miałam 12 lat gdy oglądałam ten film po raz pierwszy. Pamiętam,że z kina wróciłam zapuchnięta od płaczu i z temperaturą.Uwierzyłam w cała tę historię, jak tylko może uwierzyć naiwne dziecko. Bezkrytycznie przyjęłam za pewnik,że taka miłość istnieje naprawdę. W efekcie całe życie goniłam za tym co nie istnieje,mając za wzór doskonałości i wszelkich cnót,jej piękną i szlachetną postać. Po latach snu, gdy wreszcie przestałam czekać na księcia z bajki i zaczęłam robić porządek ze swoim życiem,w gabinecie psychologa zrozumiałam,że ten film narobił w moim życiu więcej szkód niż mógłby mi wyrządzić najstraszniejszy nawet horror. Śmieszne? Niewiarygodne? A jednak to prawda! Kilka lat temu napisałam do pani Elżbiety list - zawsze marzyłam o spotkaniu z nią,ale to też oczywiście była tylko dziecinna mrzonka. Postanowiłam więc chociaż napisać. Wiele serca i wysiłku włożyłam w napisanie tego listu - pisałam przecież do osoby szczegolnej i ważnej dla mnie - chcąc przynajmniej w ten sposób zaznaczyć się w jej życiu.Na mój list nie odpowiedziała i nigdy się nie dowiem czy go chociaz przeczytała.Rozczarowanie, wielki zawód i łzy goryczy spowodowanej odrzuceniem,przełykałam długo. Na dodatek martwiąc sie i katując przypuszczeniami: Co Ona sobie o mnie mogła pomyślec? Może uznała mnie za wariatkę, albo co gorsza za lesbijkę? No bo jak to? Kobieta pisze do kobiety,że.... no właśnie, że co? O co mi właściwie chodziło? Co ja jej chciałam właściwie powiedzieć? Pani Elżbieto - Nic takiego,naprawdę. Moje ciche uwielbienie dla pani,przez lata szukało ujścia i próbowało się uzewnętrznić. Dla mojego zdrowiA psychicznego napisałam ten list- pean na pani cześć. Pozdrawiam.
Sorry ale tak zwariowanej historii jeszcze nie czytałam. Mogła by posłurzyć do filmu... i nie chce zranić niczyj ich uczuć ale gdzie byli twoi rodzice i w jakich ty czasach żyłaś, naiwna....
Zachodzę dziś w głowę jak mogłem się wtedy zachwycać taką kiczowatą historią...byłem wtedy nastolatkiem i nie kryję,że uroda p.STAROSTECKIEJ wywierała na mnie piorunujące wrażenie!Dawnych wspomnień czar...Teleszyński też pięknie się wkomponował w ten wyciskacz łez.Dziś śmieję się sam z siebie,że taki melodramacik wywarł na mnie (jednak)wrażenie.Nie wstydzę się tego.Co do reszty,to racja.SUBTELNA,ANIELSKA,JAKAŚ ZWIEWNA URODA...Alfer